W teatrze

Nie zdzieraj tej zasłony.
Nieważne, co jest za nią.
Może lepiej nie wiedzieć.
Ona cię ochroni
przed tobą samym.
Łatwiej na widowni siedzieć
niż grać na scenie,
bo wichry za mocne,
a trzcina gnie się na wietrze,
kiedy błyska
Najświętszym ze Świętych
za rozdartą zasłoną.
Poprzez stulecia
Zeusowych błyskawic
woła, żeby nie stawiać arki,
bo nie jest dość mocna.

Lepiej na kurtynie
znowu zszytej w całość
namaluj.
Może aniołki?
Albo swój portret,
albo choć brzydkie słowo napisz,
bo tylko wtedy wiadomo,
że ona tam jest,
więc może jest coś i za nią?
Byśmy nie szli
niewidzący,
niepatrzący,
bo wzrok nam odebrało
nasze pragnienie,
nieukojony głód
ślepców
bredzących o słońcu,
choć nie widzą od urodzenia.