Teodycea piękna
Jak co wieczór
gaszę lampę,
żeby nareszcie oślepnąć.
Na szczęście
nie jestem Bogiem,
który nie może
zamknąć oczu,
kiedy przepełniony wrażeniami
umiera od piękna
robaka w gnijącym kawałku mięsa
i uśmiechu bez kota
na portrecie Giocondy.
Ja mogę zgasić
rozwiany kartkami album
i odpocząć.
Bóg tego nie potrafi.
Patrzy oczami wszystkich istot,
bezbronny wobec urody świata.
Milczy,
bo każde słowo znaczy coś innego.
A dla niego
brzydoty nie ma;
Jest tylko piękno.