Tempus fugit

Ranek jest nadzieją
na dobry dzień,
kiedy odcisnę ślad niezatarty,
rzeki zatrzymam
i ze słońcem
Na szczyt wedrę się
niebosiężny.

Ale już w południe
nazbyt mocne wiatry wieją,
więc żagli nie nadymam,
lecz kroczę wygodną aleją
i rzekom pozwalam płynąć
bez przeszkód.

A w końcu wieczorne cienie
kładą się na rulony map,
gdzie moja trasa
wciąż wskazuje szczyty,
z których jednak
żaden
nie został zdobyty
i na żadnym
nie widnieje mój ślad.