Origami
Co rano
od nowa
piszę podanie
do Najwyższych Urzędów
z tą samą
głupią nadzieją
na rychłą
a potem już tylko
jakąkolwiek odpowiedź.
I każdego wieczoru
zasypiam z myślą,
że przecież,
gdy człowiek pyta,
ktoś mu w końcu odpisze.
Lecz dopiero w nocy
zdaje mi się,
że słyszę
ogłuszające milczenie
Adresata,
który jak zawsze jest nieobecny,
chociaż,
nie mam wątpliwości,
to on
wrzuca mi przez okno
papierowe bombowce
z moich podań
chyba nawet nieczytanych,
ale za to przydatnych
jako zabawki.
A na każdym
adnotacja -
adresat nieznany
i pieczątka poczty,
i mój adres zwrotny.
To dlatego
do niego
trzeba pisać
na ciężkich, cmentarnych tablicach.
Żeby nie mógł
robić samolocików.