Jest taka aleja w Szczecinie

Ku słońcu
idę między nagrobki,
a za mną bezgłośne kroki
tysięcy czcicieli Ra.
Każdy z nich szedł ku słońcu
i jak ja
pytał,
nigdy nie otrzymując odpowiedzi.
Za moimi plecami
sunie korowód żalu,
liśćmi szeleszczący to samo pytanie.
Zadanie dla mnie,
dla nas wszystkich.
Oni już nie rozwiążą zagadki.
Po to przyszli.
Przyszliśmy.
Chwytają mnie za włosy,
wpatrują się w usta,
nie przyjmując naszej niewiedzy.
Odwracam się i patrzę za siebie.
Pusto.
Jak mogę im powiedzieć,
że ich już nie ma?
Odziani w przezroczystość
uparcie czekają, by być.
To tylko kwestia widzenia
i sposobu ustawienia
wyrazów
w naszej odpowiedzi.