Klauzula sumienia

Jest to rozwiązanie odwołujące się do zasad państwa demokratycznego i praw człowieka. Pozwala lekarzowi nie uczestniczyć w określonych procedurach medycznych, jeżeli nie zgadzają się one ze światopoglądem tego lekarza. W praktyce najczęściej chodzi o światopogląd religijny. Niewątpliwie klauzula sumienia służy ochronie interesów czy raczej odczuć lekarza. Pozostaje jednak pytanie o interesy pacjenta. Teoretycznie, lekarz odmawiający danego zabiegu powinien wskazać innego lekarza lub inną placówkę, gdzie ten zabieg zostanie wykonany. W praktyce zaś większość lekarzy powołujących się na zasady chrześcijaństwa stara się jak najbardziej utrudnić wykonanie określonego zabiegu, ponieważ są przekonani, że w ten sposób realizują uniwersalny nakaz Boga. Nie przyjmują do wiadomości, że ktoś może myśleć i odczuwać inaczej, bo na przykład nie wierzy w Boga. Wraca jak bumerang ten sam problem – wielu chrześcijan, w tym niektórzy lekarze, pielęgniarki i farmaceuci, próbuje narzucić wszystkim ludziom swój światopogląd, a myślących inaczej, nawet innowierców, zmusić do poddania się nakazom danej religii. Trudno tu znaleźć ideały personalizmu afirmującego osobę człowieka. Poza tym nie chodzi tylko o zasady moralne personelu medycznego, ale też, a może przede wszystkim, o kwestie prawne (Kubicki, s. 5). Rodzi się pytanie, czy lekarz, aptekarz lub pielęgniarz może odmawiać legalnego leku lub zabiegu? To przecież ogranicza prawa pacjenta i ociera się wręcz o bezprawie. Tymczasem prawa pacjenta powinny być stawiane wyżej od praw lekarza. Lekarz bowiem jest usługodawcą, a pacjent jest stroną słabszą i wymaga pomocy (Boratyńska, s. 103). Zwłaszcza, gdy dana placówka medyczna jest jedyna w okolicy, lub czas na wykonanie zabiegu jest bardzo krótki i ne ma kiedy szukać innej placówki. Niestety, w praktyce dyrektorzy szpitali lub ambulatoriów wykorzystują takie sytuacje, aby uniemożliwić pacjentowi wykonanie zabiegu. Pojawiają się nawet absurdy w rodzaju "zbiorowej klauzuli sumienia" obowiązującej w całej jednostce świadczącej usługi medyczne. Dany szpital lub apteka (a w rzeczywistości ich dyrekcja) deklarują, że określone zabiegi lub leki są "niemoralne" i dlatego nie będą udostępniane. Innymi słowy instytucja jawi się jako coś w rodzaju "osoby" mającej określone poglądy i zasady moralne, co w oczywisty sposób kłóci się nie tylko z prawem, lecz także ze zdrowym rozsądkiem. A wszystko po to, by całemu społeczeństwu narzucić zasady religijne, które na płaszczyźnie filozoficznej wyrażają się w postaci personalizmu chrześcijańskiego czy raczej teocentryzmu. Być może, sposobem uniknięcia podobnych absurdów byłoby uczciwe informowanie przyszłych pracowników medycyny, co będą w przyszłości robić. Przecież nikt nikogo nie zmusza do studiów medycznych lub farmaceutycznych. A zatem ci, którym religia zakazuje wykonywania określonych zabiegów, nie powinni podejmować studiów, gdzie się tych zabiegów uczy. To tak, jakby ktoś odbył studia wojskowe, a potem jako zawodowy żołnierz odmawiał używania broni, bo to jest niezgodne z jego sumieniem. Uczciwym rozwiązaniem takiego problemu powinna być rezygnacja z wykonywania zawodu, a nie obłudne zasłanianie się klauzulą sumienia i narzucanie innym swojego światopoglądu.