Antykoncepcja
Regulacja narodzin jest jednym z głównych obszarów, gdzie pracownicy medycyny uciekają się do klauzuli sumienia. Zostało to spowodowane postawą Kościoła katolickiego, który głosi, że aktywność seksualna powinna być zawsze nakierowana na płodzenie potomstwa, a inne aspekty seksualizmu są zaledwie dodatkiem (Muszala, s. 52). Tak pisali w swoich dokumentach kolejni XX-wieczni papieże od Piusa XI (encyklika Casti connubii z roku 1930), poprzez Pawła VI (encyklika Humanae vitae z roku 1968) po Jana Pawła II (adhortacja Familiaris Consortio z roku 1981). Dawniej Kościół katolicki otwarcie potępiał seksualizm, piętnując go jako grzech, lecz w XX wieku znajdował coraz mniejsze zrozumienie wśród swoich wyznawców, więc musiał nieco złagodzić podejście. Większość chrześcijan, w tym też katolików, uznaje seks za wartość i odrzuca antyseksualne fobie św. Pawła oraz jego następców, znajdując poparcie w danych współczesnej nauki, która pokazuje, że seks jest dobrem, elementem wiążącym ludzi, stabilizującym ich psychikę i jednym z fundamentalnych składników kultury (Piątek, s. 37). Hierarchowie katoliccy, co prawda niechętnie, lecz w końcu zaakceptowali seks jako zjawisko, lecz ciągle starają się go ograniczać i w miarę możności odsuwać w sferę rzekomo nieczystą, wstydliwą i jeśli nie tożsamą z grzechem, to przynajmniej bardzo mu bliską. Kościół katolicki nadal nie chce zaakceptować praktycznie żadnych form zapobiegania ciąży z wyjątkiem tak zwanego kalendarza małżeńskiego, czyli unikania stosunków seksualnych w płodnych okresach kobiety. Oczywiście ta metoda zwana często "watykańską ruletką" jest wysoce niepewna, to znaczy nie gwarantuje, że nie dojdzie do zapłodnienia. I o to właśnie chodzi hierarchom. Człowiek bowiem jako istota grzeszna i słaba musi być pokorny, więc nie wolno mu kierować swoją rozrodczością, a powinien zdać się na wolę Boga. Takie przynajmniej są założenia personalizmu chrześcijańskiego. Znamienne, że kościoły protestanckie dopuszczają antykoncepcję (Klöcker, Tworuschka, Tworuschka, s. 58). To zdaje się wskazywać, że katolicki fundamentalizm w tej kwestii nie wynika z podstawowych zasad chrześcijaństwa, lecz jest dziełem hierarchów i teologów związanych z Watykanem. Tymczasem dla lekarzy-katolików zapobieganie zapłodnieniu stanowi ogromny problem etyczny, ponieważ ciąża bywa czasem zagrożeniem dla życia kobiety, a w rodzianach wielodzietnych i ubogich jest postrzegana wręcz w kategoriach nieszczęścia. A jednak księża i biskupi grożą piekłem za pomaganie pacjentom w zdobyciu środków antykoncepcyjnych. Jest to moralnie bardzo wątpliwe, ponieważ poza modlitwą Kościół katolicki ma do zaoferowania jedynie wstrzemięźliwość seksualną jako jedyną pewną metodę unikania zapłodnienia.