Mesjasz, Bóg wcielony czy psychopata?
Po zwycięstwie chrześcijaństwa nikt oczywiście nie nazywał Jezusa szaleńcem. Dopiero oświecenie a potem rozwój psychologii w XIX i XX w. przyniosły falę krytycznych analiz i wątpliwości co do stanu psychiki proroka z Galilei. Dodajmy, że nie zawsze była to krytyka uzasadniona. Na przykład w ewangeliach Jezus bywa nazywany Synem Boga 1 i sam się tak nazywa 2, 3, 4, co dla niektórych psychiatrów jest równoznaczne z urojeniami wielkościowymi typowymi dla pewnego rodzaju paranoi. Należy jednak pamiętać, że to nie musi być oznaka zaburzenia psychicznego. Synami Bożymi lub Dziećmi Bożymi nazywali się wszyscy prawowierni Żydzi. To określenie odnosiło się bowiem do przestrzegania zasad wiary, a nie biologicznego pokrewieństwa. Zresztą dla wyznawcy judaizmu Bóg Jedyny tak dalece przewyższał człowieka, że nie mogło być mowy o jakimkolwiek zbliżeniu się do niego, ani tym bardziej o realnym pokrewieństwie. Dlatego, wbrew późniejszym chrześcijańskim interpretacjom, Jezus nazywający siebie Synem Bożym w żadnym wypadku nie mógł uznawać się za syna Boga. Deklarował jedynie, że jest prawowiernym Żydem, podobnie jak później prawowierni chrześcijanie nazywają Boga swoim ojcem 5, chociaż chodzi im wyłącznie o wymiar duchowy lub symboliczny.
To chrześcijańscy apologeci w ciągu trzech wieków po Jezusie uznali go za prawdziwego Syna Boga a nawet za samego Boga, który zechciał zstąpić na ziemię. Dlatego nie do końca uzasadnione jest używanie rzekomego „bożego synostwa” Jezusa jako dowodu na jego szaleństwo. Jest to raczej dowód, jak silne były wpływy gnostyckiego dualizmu i neoplatońskiej teorii emanacji na kształtowanie dogmatów chrześcijaństwa. Według gnostyków bowiem w świecie walczą ze sobą dwie siły opisywane jako ciemność i światłość, zło i dobro lub materia i duch. Pomiędzy nimi zaś dzieje się cała dostrzegalna rzeczywistość zorganizowana hierarchicznie jako szereg emanacji od najwyższego dobrego Ducha lub Boga, poprzez coraz niższe bóstwa lub anioły, istoty ziemskie łączące w sobie ducha i materię, demony ściśle związane ze światem materii aż do Szatana jako swoistego anty-Boga reprezentującego ciemne siły zła. W tej perspektywie doskonale mieści się dogmatyka chrześcijańska i koncepcja Jezusa jako Chrystusa pośredniczącego między najwyższym dobrem i ludźmi. Wszystko to pokazuje, że nie można uznać Jezusa za niepoczytalnego tylko na podstawie jego deklaracji, że jest synem Boga. Należy sobie uświadomić, co prawdopodobnie miał na myśli.
Z drugiej jednak strony opisana w ewangeliach działalność Jezusa faktycznie zdaje się dostarczać licznych argumentów na rzecz tezy o zaburzeniach psychicznych i badacze zwracają na to uwagę co najmniej od XIX w. Oczywiście, bezwzględnie konieczne jest zastrzeżenie, że orzekanie o zdrowiu psychicznym kogoś, kto żył dwa tysiące lat wcześniej jest bardzo dyskusyjne. Zwłaszcza na podstawie mało wiarygodnych i z pewnością tendencyjnych opisów jego życia. Z drugiej jednak strony ewangelie są jedynym aktualnie dostępnym źródłem i mimo wszelkich zastrzeżeń oraz wątpliwości badacze muszą się do nich odwoływać.
Jednym z najwcześniejszych zwolenników tezy o psychicznych zaburzeniach u Jezusa jest niemiecki filozof i teolog David Friedrich Strauß (1808-1874), który w opublikowanej w 1835 r. książce postawił tezę, że Jezus był religijnym fanatykiem i wykazywał cechy obłędu przejawiającego się na przykład w formie widzeń, które wbrew dotychczasowej tradycji należy poddać racjonalnej interpretacji 6. Taki postulat spotkał się oczywiście z ostrą krytyką środowisk religijnych. Z drugiej zaś strony, wbrew Straußowi, opisy widzeń trudno uznać za dowód obłędu, ponieważ nie wiemy, czy Jezus faktycznie miał te widzenia, czy chodzi raczej o wytwór fantazji autorów. Należy też uwzględnić odmienny od współczesnego sposób opisywania rzeczywistości. I na koniec trzeba postawić sobie pytanie, czy fanatyzm jest równoznaczny z zaburzeniami psychicznymi?
W 1905 r. ukazała się książka Emila Rasmussena i Arthura Rothenburga Jesus. Vergleichende Psychopathologische Studie. Autorzy próbują wykazać, że Jezus był epileptykiem 7, a dowodem miałyby być dwa domniemane opisy ataków padaczki: podczas wypędzania kupców ze Świątyni 8 i w ogrodzie Getsemani na Górze Oliwnej 9. Argumentacja okazała się jednak na tyle słaba, że tezę o epilepsji Jezusa gremialnie odrzucili zarówno lekarze, jak i historycy.
Dość szczególną pracą, która mówi o psychicznych zaburzeniach Jezusa jest książka Jesus Christus vom Standpunkt des Psychiaters napisana przez niemieckiego psychiatrę Georga Lomera i wydana w 1905 r. pod pseudonimem George de Loosten. Autor jest zwolennikiem modnych wtedy rasistowskich teorii o „czystości ras” i szkodliwości „bastardyzacji” czyli mieszania ras. Lomer przypuszcza, że za urojenia i halucynacje Jezusa odpowiadają wady genetyczne wynikające z faktu, że jest mieszańcem Żydówki Marii oraz jej nieznanego partnera. Na to wadliwe według Lomera podłoże genetyczne miały się rzekomo nałożyć oczekiwania związane z biblijnymi proroctwami, co zaowocowało skrzywionym postrzeganiem rzeczywistości przez Jezusa 10.
Inny Niemiec Johannes Nick w książce Jesus als Charakter. Eine Untersuchung. pisze, że w 1878 r. francuski lekarz Jules Soury określił Jezusa jako wyobcowanego, egzaltowanego histeryka prześladowanego przez halucynacje 11. Warto jednak zauważyć, że niemal każdą wyjątkową osobowość, a Jezus taką osobowością niewątpliwie był, można opisać w kategoriach egzaltacji, nadmiernego skupienia na jednym temacie a czasem manii prześladowczej.
Nieco inną hipotezę postawił wybitny francuski psychiatra Charles Bínet-Sanglé (1868-1941). Opublikowaną w Paryżu w 1908 r. książką La folie de Jésus, son hérédité, sa constutution, sa physiologie zaczął wydawanie serii prac o szaleństwie Jezusa. W jednej z kolejnych książek tego cyklu dowodził, że galilejski prorok cierpiał na rodzaj religijnej paranoi rozwijającej się wraz z postępującą degeneracją psychiki 12. Wskazał w ewangeliach siedem sytuacji, które uznał za dowód na tę degenerację: były to halucynacje wzrokowe, w tym pięć połączonych z wrażeniami dźwiękowymi, a wszystkie o treści religijnej. Chodzi na przykład o otwarcie się niebios i głos Boga w trakcie chrztu w Jordanie 13 oraz o rozmowę z demonem kuszącym Jezusa na pustyni 14.
Kolejny badacz doszukujący się psychicznych zaburzeń u Jezusa to dr William Hirsch, psychiatra i neurolog z Nowego Jorku, autor wydanej w 1912 r. książki Religion and Civilization: The Conclusions of a Psychiatrist. Hirsch twierdzi, że opisane w ewangeliach halucynacje i urojenia Jezusa jednoznacznie i w sposób dla niego oczywisty wskazują na paranoję 15. Co więcej, według Hirscha urojenia stopniowo się nasilały, co musiało doprowadzić do ostatecznej katastrofy 16. Hirsch zwraca też uwagę na destrukcyjną rolę chrześcijaństwa w rozwoju cywilizacji 17.
Na domniemane zaburzenia psychiczne u Jezusa wskazuje również francuski psychoanalityk Georges Berguer (1873-1945), autor wydanej w 1920 r. pracy Quelques traits de la vie de Jésus au point de vue psychologique et psychoanalytique 18.
Wśród zwolenników tezy o zaburzeniach psychicznych Jezusa można jeszcze wymienić brytyjskiego psychiatrę Williama Sarganta (1907-1988), który swoje poglądy wyraził w książce Battle for the Mind: A Physiology of Conversion and Brain-washing. Stawia tezę, że apostołowie zostali poddani praniu mózgów. Co więcej, wskazuje, że podobne procesy są wciąż obecne w życiu społecznym na przykład w polityce lub w trakcie szerzenia religii przez duchownych i misjonarzy, którzy bardzo chętnie wykorzystują emocje 19.
W następnych latach zainteresowanie psychiatrycznymi analizami Jezusa osłabło, chociaż nigdy nie zniknęło całkowicie z pola widzenia naukowców. Na przykład polski psychiatra Antoni Kępiński (1918-1972) wskazuje teksty biblijne jako przykłady opisów zaburzeń psychicznych. Twierdzi, że zasadniczy schemat nieprawidłowości jest zawsze taki sam i nawet po kilku tysiącleciach można bez trudu rozpoznać charakterystyczne cechy poszczególnych psychoz 20. Kępiński nie wymienia Jezusa wprost, ale wskazuje, że osoby cierpiące na schizofrenię miewają urojenia o własnej potędze i wyjątkowości, a nawet boskiej wszechmocy, co w oczywisty sposób jest zbieżne z wypowiedziami Jezusa 21, 22, 23, 24 . Jezus sądzony przez jerozolimskich kapłanów mówi o sobie, że jest chrystusem czyli mesjaszem i zasiądzie w niebie po prawicy Boga 25, co dla ludzi tamtej epoki było oczywiście niewybaczalnym bluźnierstwem godnym kary śmierci. Tymczasem Jezus, nie zważając na konsekwencje, kazał się naśladować ludziom pragnącym uniknąć potępienia 26. Swoim bezkompromisowym zachowaniem stawia ludzi przed alternatywą: albo powinni uznać, że jest faktycznie mesjaszem i wtedy jego zachowanie jest uzasadnione, albo muszą go potraktować jak szaleńca.
Również we współczesnych szpitalach psychiatrycznych dość często spotyka się ludzi przekonanych, że są istotami nadludzkimi lub chrystusami. Tacy schizofrenicy, podobnie jak niegdyś Jezus, wierzą, że mają do spełnienia wyjątkową misję w ramach jakiegoś kosmicznego planu, a ich królestwo oczywiście nie jest z tego niedoskonałego świata 27, 28. Niejako naturalnym dopełnieniem tego rodzaju psychoz są urojenia odnoszące się do spraw ostatecznych oraz zapowiedzi wyjątkowych kataklizmów lub strasznych kar, jakie mają rzekomo spaść na świat lub przynajmniej na tych, którzy nie dostrzegli wielkości wysłannika 29. Ewangeliczny Jezus faktycznie wielokrotnie grozi tym, którzy nie widzą jego wyjątkowości, zapowiadając kary, jeżeli winowajcy nie zmienią swego nagannego zachowania. Grozi na przykład miastom galilejskim 30. Mówi, że z końcem świata oddzieli tych, który go uznali od tych, którzy byli mu nieposłuszni i zostaną za to potępieni 31, 32. Zapowiada upadek Jerozolimy, kiedy jej mieszkańcy nie uznali mesjanizmu Jezusa 33. Jednak najbardziej absurdalnym przykładem ślepej mściwości Jezusa, a może jego zadufania i przekonania o własnej wyjątkowości, wydaje się przekleństwo rzucone na drzewo figowe, ponieważ zimą nie miało owoców, a mesjasz akurat wtedy zapragnął zjeść kilka fig 34, 35.
Kępiński pisze o jeszcze jednej charakterystycznej cesze schizofreników – nieleczona psychoza może się utrwalić i przejść w stabilną, wewnętrznie spójną formę urojeniową przypominającą paranoję. Chory buduje szczególną wizję rzeczywistości i własnej osoby jako proroka, mesjasza, zbawcy, świętego czy Boga 36. Nagle „odkrywa”, że nie warto troszczyć się o rzeczy codzienne, ponieważ są nieistotne, skoro on ma do wykonania tak wielką misję. Po co więc pracować, zajmować się zdobywaniem pożywienia lub dbać o strój, jeżeli niebiosa wszystko zapewnią tym, którzy są im posłuszni? Narzuca się tu analogia do kuriozalnej wypowiedzi Jezusa o ptakach, które nie sieją i nie orzą, a przecież Bóg wszystko im daje 37. Kuriozalnej, bo przecież ptaki, jak wszystkie zwierzęta, ogromną część życia spędzają poszukując pożywienia i nie zawsze je znajdują. Bywa, że chory tak dalece wchodzi w urojoną rolę, że jest gotów poświęcić się dla ludzkości lub świata jako męczennik czy dobrowolna ofiara. Godzi się na ból a nawet śmierć, żeby wypełnić powierzone mu rzekomo zadanie 38. Podobieństwo między opisem Kępińskiego odnoszącym się do schizofrenii oraz tym, co przekazują nam ewangelie na temat zachowania Jezusa wydaje się dość wyraziste.
Oczywiście, nie wszyscy chcą zaakceptować wizję Jezusa jako osoby z problemami psychicznymi. Jeżeli bowiem przyjąć, że Jezus był faktycznie mesjaszem lub wcielonym Bogiem, jego zachowanie nagle przestaje być zachowaniem szaleńca. Przestajemy wtedy mówić o halucynacjach i urojeniach, a ich miejsce zajmują wizje i opisy rzeczywistości wyrastającej ponad doczesny świat ziemski, ale jak najbardziej realnej. W tej perspektywie wędrowny kaznodzieja mówiący o sobie jako o żydowskim królu, wybrańcu Boga i mesjaszu posłanym dla ratowania świata staje się nagle dostojny. Nawet fantastyczne opowieści o rzekomych uzdrowieniach czy magicznym wypędzaniu złych demonów tracą swój baśniowy charakter, nabierając waloru wydarzeń cudownych, za którymi stoi boża moc. Takie właśnie interpretacje przez dwa tysiąclecia narzucają wiernym kościoły chrześcijańskie i dlatego dla przytłaczającej większości ludzi wychowanych w kulturze Zachodu sugestia, że Jezus mógł być paranoikiem lub schizofrenikiem jest niedopuszczalną obrazą świętości lub przynajmniej absurdalnym przypuszczeniem, którego nie da się zaakceptować. Nawet dla ateistów i agnostyków wizja Jezusa z zaburzeniami psychicznymi wydaje się trudna do przyjęcia. Charakterystyczne, że ci sami ludzie uznają za szaleńców przywódców i członków najrozmaitszych sekt w XX i XXI w. głoszących nową wiarę, obiecujących zbawienie i ostrzegających przed rychłym końcem świata. Nie zauważają, lub nie chcą zauważać podobieństwa do zachowania Jezusa. Różnica polega na tym, że dawna sekta Jezusa przerosła w szereg potężnych kościołów, a współczesne sekty jeszcze nie zdążyły okrzepnąć.
Próbę obrony zdrowia psychicznego Jezusa podjął w 1913 r. Albert Schweitzer (1875-1965) w swojej dysertacji doktorskiej Die psychiatrische Beurtheilung Jesu opublikowanej po niemiecku w Tübingen i po angielsku w 1948 r. w Stanach Zjednoczonych. Autor podkreśla, że oceny psychicznego stanu Jezusa były dokonywane przez ludzi niekompetentnych i jednostronnych, którzy, jak sugeruje Schweitzer, nie rozumieją, że chodzi o bardzo odległą epokę, gdy obowiązywały inne standardy 39.
Sto lat po Schweitzerze problem zdrowia psychicznego Jezusa nadal zajmuje przynajmniej niektórych badaczy, o czym zaświadcza tekst Donalda Cappsa z roku 2004 zamieszczony w monumentalnym dziele Psychology and the Bible. A New Way to Read the Scriptures 40. Zagadnienie, jak stan psychiki Jezusa mógł wpłynąć na ukształtowanie religii chrześcijańskiej jest w istocie częścią o wiele szerszego problemu, przed jakim stają współcześni teologowie. Przy obecnym zaawansowaniu ludzkiej wiedzy tradycyjna teologia napotyka coraz większe trudności z pogodzeniem wiary i nauki. Co prawda teologowie próbują podejmować multidyscyplinarne badania mające doprowadzić do wypracowania wspólnego stanowiska z naukowcami specjalizującymi się w różnych dziedzinach, lecz rezultaty są na ogół niezadowalające ze względu na odmienność kryteriów naukowości, stosowanych pojęć i celów stawianych przed badaczami 41.
Mt 3,17; Mk 1,11.
Mt 22,41-46.
Mk 12,35-37.
Łk 20,41-44.
Mt. 6,9.
D. F. Strauß, Das Leben Jesu. Kritisch bearbeitet. Tübingen 1835, s. 168, 173, 191, 219-220, 687-689.
E. Rasmussen, A. Rothenburg, Jesus. Vergleichende Psychopathologische Studie, Leipzig 1905, s. 62-63, 65-66.
Mt 21,12.
Mt 26,39; Mk 14,35.
G. de Loosten, Jesus Christus vom Standpunkt des Psychiaters, Bamberg 1905, s. 90.
J. Nick, Jesus als Charakter. Eine Untersuchung, Leipzig 1906, s. 230.
C. Bínet-Sanglé, La folie de Jésus, sa morale, son activité, diagnostic de sa folie, Paris 1915, s. 364.
Mt 3,16-17.
Mt 4,1-11.
W. Hirsch, Religion and Civilization: The Conclusions of a Psychiatrist. New York 1912, s. 95-97.
Ibidem, s. 103-104).
Ibidem, s. 93, 225, 602.
G. Berguer, Quelques traits de la vie de Jésus au point de vue psychologique et psychoanalytique, Genève Paris 1920, s. 124, 259.
W. Sargant, Battle for the Mind: A Physiology of Conversion and Brain-washing. How Evangelists, Psychiatrists, Politicians, and Medicine Men Can Change Your Beliefs and Behavior, New York 1957, s. 85, 99.
A. Kępiński, Rytm życia, Kraków 2001, s. 153)
Ibidem, s. 212.
Mt 26,63-64;
Mk 8,27-30;
Mk 12,35-37)
Mk, 14,60-62.
Mt 16,24-28.
Mk 1,15.
A. Kępiński, Rytm życia. s. 219.
Ibidem, s. 226.
Mt 11,20-24.
Mt 24,29-31.
Mk 13,24-27.
Mt 23,37-24,2.
Mt 21,18-19.
Mk 11,12-14.
A. Kępiński, Schizofrenia Kraków 2001, s. 220.
Łk 12,22-27.
A. Kępiński, Schizofrenia s. 138.
A. Schweitzer, The Psychiatric Study of Jesus: Exposition and Critique, tłumaczenie C. R. Joy, Boston 1948, s. 33.
D. Capps, Psychobiography of Jesus [w:] J. H. Ellens, W. G. Rollins (ed.) Psychology and the Bible. A New Way to Read the Scriptures. Volume 4. From Christ to Jesus, Westport, Connecticut London 2004, s. 59-70.
J. Majka, Metodologia nauk teologicznych, Wrocław 1981, s. 265-268.