Czy publiczna działalność Jezusa to było zaplanowane samobójstwo?
Porównanie działalności Jezusa opisanej w ewangeliach z diagnozami psychiatrów nie wyklucza, że galilejski kaznodzieja mógł faktycznie cierpieć na jakąś postać psychozy. Należy jednak pamiętać, że mając tylko ewangeliczne relacje, trudno mówić o wiarygodnej diagnozie. Można za to podjąć próbę prześledzenia opisanej w ewangeliach publicznej działalności Jezusa i porównać ją ze współczesną wiedzą o zachowaniu człowieka.
Pierwszym odnotowanym przez ewangelistów ważnym wydarzeniem o charakterze publicznym jest chrzest Jezusa w Jordanie dokonany przez Jana Chrzciciela 1, 2, 3. Wiele wskazuje, że mógł to być akt przyjęcia Jezusa do wspólnoty esseńczyków, a Jan był jednym z nich. Wtedy też miało się otworzyć niebo, ukazał się Duch Święty pod postacią gołębicy, a Bóg powiedział z nieba, że Jezus jest jego wybrańcem. Niektórzy uważają, że jest to opis halucynacji Jezusa, chociaż równie dobrze można zakładać, że jest to wytwór fantazji redaktorów ewangelii. Nie wolno też zapominać, że chodzi o tekst pochodzący z innej kultury i innej epoki, odpowiadający innemu sposobowi opisywania rzeczywistości. To, co niegdyś przedstawiano jako eskadry czarownic na niebie lub przelatujące smoki, dla wielu ludzi nam współczesnych jest pojazdami kosmitów. To jednak nie oznacza, że „naoczni świadkowie” widzący latające talerze są psychicznie niezrównoważeni. We wszystkich tych przypadkach ujawnia się siła konwencji charakterystycznych dla określonych okresów historycznych.
To samo da się powiedzieć o słynnym kuszeniu Jezusa na pustyni 4, 5, 6. Jak wielu mistyków, Jezus przez wiele dni w odosobnieniu pościł i medytował, aby oczyścić umysł i osiągnąć wyższy stopień duchowego wtajemniczenia. Nie można wykluczyć, że pod wpływem głodu i emocji doznawał wtedy wzrokowych i słuchowych omamów, co w takiej sytuacji może się przydarzyć każdemu. A zwłaszcza osobie, która wierzy w istnienie demonów. Co prawda, zdeklarowani zwolennicy tezy o paranoi lub schizofrenii Jezusa uznają, że rozmowy z demonem to rzekomo bezdyskusyjna oznaka zaburzeń psychicznych, ale nie mają naprawdę żadnych podstaw, by sądzić, że faktycznie chodziło o halucynacje chorego umysłu, a nie o inwencję autorów ewangelii pisanych kilkadziesiąt i więcej lat po Jezusie. Trzeba też pamiętać, że ewangelie to teksty religijne, gdzie opowieści o cudownych wydarzeniach czy nadnaturalnych mocach są jak najbardziej zrozumiałe. Może więc chodzić o literacką konwencję. W każdym razie próby użycia tych opisów jako dowodów na halucynacje związane z rzekomą psychozą Jezusa są raczej mało wiarygodne.
Ważniejsze jest chyba to, że Jezus uznał się za mesjasza 7, 8, na którego czekali Izraelici, a raczej rozpoznał mesjasza w sobie – to z pewnym prawdopodobieństwem można uznać za oznakę jego obłędu. Idea mesjasza jako wysłannika Boga, jako ofiary złożonej Bogu i jako przywódcy lub wręcz wojownika mającego wyzwolić Izrael opanowała umysł Jezusa stając się jego nowym ja. W tym kontekście można zrozumieć katolicką koncepcję Jezusa jako zespolenia jego natury boskiej i ludzkiej, które tworzą nierozerwalną całość, a jednak nie zlewają się ze sobą, ani też nie są rozdzielone nieprzebytą barierą. Tak twierdzą katoliccy teologowie mówiąc jednocześnie o niepojętej dla człowieka tajemnicy natury Jezusa. Dla psychiatrów jednak owa tajemnicza dwoistość, która jest zarazem jednością osoby to najkrótszy opis rozdwojenia jaźni. Nieprzypadkowo A. Kępiński uznał, że Jezus cierpiał na jakąś postać schizofrenii. Z drugiej strony warto odnotować, że u wielu wybitnych postaci psychiatrzy rozpoznali schizofrenię jako element decydujący o oryginalności ich myślenia, ich dzieł artystycznych czy naukowych idei.
Tak też należy patrzeć na ewangeliczne opisy niezwykłych wyczynów Jezusa jak chodzenie po wodzie, cudowne uzdrowienia, wypędzanie złych mocy z ludzi opętanych przez demony czy magiczne rozmnożenie żywności. Można powiedzieć, że to standardowy, znany na całym świecie zestaw fantastycznych zjawisk wykraczających poza normalność i wielokrotnie opisywanych w najrozmaitszych baśniach i dziełach religijnych. Również w przypadku Jezusa może to być tylko literacki ozdobnik do opowieści o mesjaszu, ale też może być opis jego własnych urojeń związanych ze schizofrenią.
Szczególnie ciekawy i zarazem ostatni okres w życiu Jezusa zaczyna się w momencie śmierci Jana Chrzciciela, który został uwięziony a potem ścięty za krytykę niemoralnego małżeństwa Heroda Antypasa z jego bratową Herodiadą 9, 10, 11. Jezus jako związany z Janem poczuł się zagrożony i prawdopodobnie przez pewien czas się ukrywał. Potem jednak wrócił do działalności publicznej ze zdwojoną energią. Zapewne właśnie w tym czasie opracował przemyślny aczkolwiek dość makabryczny plan, który w ogólnych zarysach przedstawił apostołom podczas pobytu w okolicach Cezarei Filipowej. Zapowiedział wtedy, że musi pójść do Jerozolimy i tam umrzeć, aby po trzech dniach zmartwychwstać 12, 13, 14. Dla psychiatry tego rodzaju enuncjacja może być oczywistym dowodem psychozy. Jednak Izraelici w I w. oczekiwali mesjasza, który miał wyzwolić Izrael w sensie duchowym lub politycznym. Jezus był dzieckiem swoich czasów i członkiem swojego ludu. Nie ma zatem nic dziwnego w jego oczekiwaniu na zapowiadanego przez proroctwa wyzwoliciela. Dziwne wydaje się tylko to, że Jezus w sobie zobaczył wybrańca niebios, co Kępiński uznał za dowód na jego paranoję. Zwłaszcza, że zachowanie Jezusa wykazuje cechy typowego dla paranoików zafiksowania na jednym temacie. Po powrocie z Cezarei Filipowej do Galilei Jezus znowu mówi, że umrze i zmartwychwstanie 15, 16, 17, a potem powtarza to przed podróżą do Jerozolimy 18, 19, 20 oraz podczas Ostatniej Wieczerzy 21, 22. Obsesyjne nawracanie do tematu własnej śmierci z pewnością nie jest objawem zrównoważenia psychicznego.
Ostatni okres działalności Jezusa wydaje się być realizacją jego planu złożenia siebie w specyficznej ofierze jako baranka zarzynanego podczas Paschy. Co ciekawe, lektura ewangelii sugeruje, że plan był bardzo precyzyjnie ukierunkowany na osiągnięcie tego celu.
Przed Paschą Jezus przygotował swój uroczysty wjazd do Jerozolimy w taki sposób, aby odpowiadał wyobrażeniom o przybyciu mesjasza. Posłał dwóch uczniów do Betanii, wioski pod Jerozolimą, by przyprowadzili mu źrebię osła. Charakterystyczne, że podał im coś w rodzaju hasła, jakby wcześniej umówił się z właścicielem oślicy i jej źrebaka 23, 24, 25. Czy chodziło mu o stworzenie atmosfery cudowności i zadziwienie apostołów, którym mogło się zdawać, że niebiosa przeznaczyły osiołka ich nauczycielowi?
Jezus wjechał na osiołku do Jerozolimy według ewangelistów witany przez wiwatujące tłumy 26. Należy sobie uświadomić, że co roku na Paschę ściągały do Jerozolimy tysiące Żydów i w tym świątecznym czasie zapewne końca nie było wiwatom i religijnym uniesieniom. Można się zastanawiać, na ile odnosiły się one do wjazdu prowincjonalnego proroka z Galilei, który nie był znany w stolicy 27. Na przykład opis wjazdu w najstarszej Ewangelii według św. Marka, nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czy wiwaty odnoszą się do wszystkich pobożnych mężów wkraczających w mury świętego miasta czy do Jezusa 28. W Ewangelii według św. Łukasza zaś jest wyraźnie napisane, że to uczniowie przygotowali Jezusowi uroczysty wjazd 29. Co więcej, okrzyki wznoszone przez uczniów wzbudziły niechęć i oburzenie prawowiernych Żydów, którzy uznali je za bluźnierstwa 30.
Sytuację dodatkowo pogorszył sam Jezus, kiedy, wbrew utartemu zwyczajowi, wypędził ze Świątyni kupców. W Ewangelii według św. Mateusza zrobił to już pierwszego dnia 31, a Ewangelia według św. Marka utrzymuje, że drugiego 32.
Wieczorem pierwszego dnia Jezus odszedł do Betanii, aby nie spędzać nocy w Jerozolimie 33. Można zakładać, że w mieście zatłoczonym przez pielgrzymów nie było dla niego miejsca. Równie prawdopodobny jest jednak inny powód: Jezus chciał być może uniknąć uwięzienia za bluźnierstwa wykrzykiwane przez jego uczniów i za swoje zachowanie w Świątyni. W ciągu dnia był względnie bezpieczny w tłumie pielgrzymów, ponieważ władze wolały nie wzbudzać niepokoju przeprowadzając publiczne aresztowanie w okresie świątecznym; to mogłoby spowodować bójkę z uczniami Jezusa 34, 35. W nocy jednak można byłoby dokonać aresztowania dużo dyskretniej. Być może właśnie tego Jezus chciał uniknąć. Gdyby bowiem został uwięziony już kilka dni przed Paschą, załamałby się jego plan wystąpienia w roli ofiarnego baranka. Nikt nie zauważyłby braku proroka z Galilei i nie uznałby go za paschalną ofiarę.
Trzy dni przed Paschą Jezus wrócił rano do Jerozolimy z zamiarem wywołania skandalu. Wygłaszał prowokacyjne mowy ostro krytykując kapłanów, zapowiedział zburzenie Świątyni i koniec świata, a siebie przedstawiał jako mesjasza i syna Boga 36, 37, 38. Według współczesnych psychiatrów tego rodzaju wypowiedzi wskazują na paranoję, ale dla kapłanów w I w. były przede wszystkim oznaką szaleństwa, które mogło zagrozić istniejącemu porządkowi, więc postanowili się go pozbyć.
Chcąc uniknąć aresztowania Jezus kolejną noc znowu spędził w Betanii. Teksty ewangeliczne wskazują, że oczekiwał rychłego schwytania i śmierci. Świadczy o tym słynny incydent z namaszczeniem Jezusa wonnym olejkiem 39, 40, co mogło być zarówno oznaką najwyższego szacunku, jak też przygotowaniem do tradycyjnego pogrzebu. Jest to istotne, jeżeli Jezus faktycznie planował swoją śmierć jako paschalną ofiarę.
Dość zagadkową rolę odegrał Judasz, który był skarbnikiem całej grupy, a to świadczy o jego inteligencji i wysokim statusie wśród uczniów Jezusa. Znamienne, że akurat ten apostoł niedługo przed Paschą postanowił wydać Jezusa w ręce kapłanów 41, 42, 43. Wygląda to tak, jakby realizował plan uzgodniony z Jezusem, który chciał stać się ofiarnym barankiem paschalnym.
Poza tym powstaje pytanie, dlaczego kapłańskie straże potrzebowały pomocy Judasza, żeby odnaleźć i rozpoznać Jezusa, skoro ewangeliści pisali o chodzących za nim tysiącach ludzi. To wskazuje, że wbrew ewangelistom, Jezus raczej nie był powszechnie znany. Poza tym podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus mówił, że wie o szykowanej zdradzie, a jednak nie podjął żadnego działania, żeby temu zapobiec. To wszystko sugeruje, że działania Judasza mogły mieścić się w planach Jezusa. Taką koncepcję prezentuje na przykład niekanoniczna Ewangelia Judasza 44. Ten tekst jest oczywiście dużo późniejszy i nie może stanowić jakiegokolwiek dowodu w sprawie Jezusa, ale wskazuje, że rola Judasza od dawna wzbudzała kontrowersje i choćby teoretycznie są możliwe interpretacje inne niż chcą tego oficjalne kościoły.
Ostatni dzień przed Paschą był wyjątkowy, ponieważ Jezus pozostał w mieście w zasięgu kapłańskiej straży. Kazał uczniom przygotować ucztę paschalną znaną potem jako Ostatnia Wieczerza. Wszystko odbyło się w konspiracji w zaufanym domu, żeby nikt obcy nie mógł przeszkodzić 45, 46, 47, a w trakcie uroczystości Jezus po raz kolejny zapowiedział swoją śmierć i wskazał na siebie jako ofiarnego baranka 48, 49, 50. Zapowiedział też zdradę jednego z apostołów i zdawał się wiedzieć, kto się jej dopuści 51, 52, 53, a jednak nie zrobił niczego, żeby zapobiec nadciągającemu nieszczęściu. W świetle tych faktów nie ulega wątpliwości, że Jezus chciał paść ofiarą zdrady bez względu na to, czy miał w ten sposób wypełnić obiektywną wolę Boga, czy był niezrównoważony psychicznie.
W każdym razie Judasz bez przeszkód opuścił grupę, żeby sprowadzić straże, a Jezus i pozostali uczniowie poszli do ogrodu Getsemani. Tam wkrótce dokonało się nocne aresztowanie przez strażników.
Ciekawe, że prowadzący strażników Judasz pocałował Jezusa 54, 55, 56. Jest to co najmniej zastanawiający sposób zachowania zdrajcy wobec osoby zdradzonej. Dla wskazania Jezusa wystarczyłoby przecież wskazać go lub dotknąć ręką. Znowu więc pojawia się pytanie, czy Judasz był faktycznie zdrajcą, czy może raczej w tajemnicy przed innymi apostołami współdziałał z Jezusem i pożegnał się z nim pocałunkiem? Nawet to, że Judasz dręczony wyrzutami sumienia popełnił w końcu samobójstwo wcale nie dowodzi jego zdrady; mógł przecież dojść do wniosku, że pomagając galilejskiemu prorokowi w jego grze z kapłanami popełnił tragiczny w skutkach błąd.
Moment aresztowania został dobrany ze szczególną precyzją - to znaczy w ostatnią noc przed Paschą. Gdyby to nastąpiło wcześniej Jezus zginąłby na dwa czy trzy dni przed świętem i jego śmierć nie byłaby łączona z Paschą. Aresztowanie w nocy zaś wymuszało osądzenie go następnego dnia i stracenie jeszcze przed wieczorem, kiedy zaczyna się Pascha, ponieważ podczas tego święta nie wykonywano wyroków.
Ostatni dzień w życiu Jezusa był pełen wydarzeń. Według ewangelii trafił przed oblicze kapłanów oskarżających go o bluźnierstwo, potem był przesłuchiwany przez Piłata, następnie przez tetrarchę Heroda Antypasa i po raz kolejny przez Piłata, który miał wydać ostateczne orzeczenie o jego winie lub niewinności 57, 58, 59. Pomijając wątpliwości, czy faktycznie tetrarcha Herod Antypas rozmawiał z nim osobiście, uwagę zwraca z pozoru dziwaczne zachowanie Jezusa: nie starał się bronić, chociaż Piłat próbował go przekonać, żeby się ratował. On jednak nie zaprzeczył, że uważa się za żydowskiego króla 60, 61, 62, a przecież doskonale rozumiał, że to oznacza wyrok śmierci.
Mt 3,13-17.
Mk 1,9-11.
Łk 3,21-22.
Mt 4,1-11.
Mk 1,12-13.
Łk 4,1-13.
Mt 16,20.
Mk 8,29-30.
Mt 14,1-12.
Mk 6,14-29.
Łk 9,7-9.
Mt 16,21-23.
Mk 8,31-33.
Łk 9,22.
Mt 17,22-23.
Mk 9,30-32.
Łk 9,43-45.
Mt 20,17-19.
Mk 10,32-34.
Łk 18,31-34.
Mt 26,32.
Mk 14,27.
Mt 21,1-3.
Mk 11,1-6.
Łk 19,29-34.
Mt 21,8-11.
Mt 21,10-11.
Mk 11,8-10.
Łk 19,26-38.
Łk 19,39-40.
Mt 21,12-17.
Mk 11,15-18.
Mk 11,11.
Mt 26,3-5.
Mk 14,1-2.
Mt 22,41-46.
Mk 12,35-37.
Łk 20,41-44.
Mt 29,6-13
Mk 14,3-9
Mt 26,14-16.
Mk 14,10-11.
Łk 22,3-6.
Ewangelia Judasza. Tłumaczenie i komentarz W. Myszor, Katowice 2006.
Mt 26,17-19.
Mk 14,12-16.
Łk 22,7-13.
Mt 26,26-28.
Mk 14,22-24.
Łk 22,15-20.
Mt 26,21-25.
Mk 14,17-21.
Łk 22,21-22.
Mt 26,48-49.
Mk 14,44-45.
Łk 22,47-48.
Mt 26,57-27,2; 27,11-26.
Mk 14,53-65; 15,1-15.
Łk 22,66-23,25.
Mt 27,11.
Mk 15,2.
Łk 23,3.