Natura, kultura, cywilizacja i ich wzajemne uwarunkowania

Natura i kultura są zwykle postrzegane jako odrębne, czasem wręcz wykluczające się światy. Najczęściej za naturę lub przyrodę uznaje się to wszystko, co powstało i funkcjonuje niezależnie od człowieka, a kultura w tym ujęciu to rzeczywistość stworzona siłami człowieka. W uproszczeniu jest to przeciwstawienie tego, co „naturalne” i tego, co „sztuczne”. Z pozoru rozróżnienie wydaje się oczywiste i nie wymaga dodatkowych uściśleń. W rzeczywistości jednak oba światy wzajemnie się przenikają i w większości przypadków nie można ich rozgraniczyć.

Pojęcia natury i kultury są względne. Gdyby mrówki tworzące złożone społeczności wypracowały kategorie kultury i natury, prawdopodobnie uznałyby, że naturą jest wszystko poza ich mrowiskiem i być może jeszcze poza szlakami prowadzącymi do źródeł żywności czy budulca. Tak więc z punktu widzenia mrówki człowiek też byłby częścią natury. Podobne rozumowanie można zastosować do dowolnego innego gatunku i zawsze okaże się, że określenie granic natury zależy od tego, kto to robi.

Z drugiej strony na rozumienie natury wpływa też fakt, że każdy gatunek na Ziemi przez samo swoje istnienie do pewnego stopnia zmienia otoczenie, czyli naturę. Mrówki pożerają drobne owady, chroniąc jednocześnie mszyce, które dostarczają im cukrów, a niektóre hodują grzyby. Bobry budują tamy, czasem osiągające kilkaset metrów długości, które zmieniają bieg rzek i bilans wodny w całym otoczeniu. Szympansy wypędzają ze swojego terytorium inne małpy, żeby zapewnić dobre warunki swojej hordzie. Ludzie na etapie myślistwa polują na duże roślinożerce i tępią konkurujące z człowiekiem drapieżniki. Potem zaś wprowadzenie rolnictwa (rewolucja neolityczna) zmienia nie tylko florę i faunę, lecz cały krajobraz, ponieważ uprawa roślin mocno wpływa na wilgotność i klimat. Jeszcze większy wpływ na środowisko ma uprzemysłowienie, które całkowicie zmienia całą planetę. Granica między tym, co jest uznawane za sferę kulturową, czyli wytworzoną przez określoną społeczność i tym, co odnosi się do natury okazuje się płynna, ponieważ wszystko jest ze sobą powiązane.

Człowiek jednak nie tylko bezwiednie wpływa na świat natury, ale też świadomie i aktywnie go zmienia, to znaczy celowo ingeruje w procesy uznawane zwykle za naturalne. Wyhodował na przykład nieistniejące wcześniej odmiany i gatunki roślin oraz zwierząt jak truskawka, ogromne melony, wydajne drzewa owocowe, ozdobne kwiaty, muł, konie arabskie, niezliczona liczba ras psów i tysiące innych organizmów przekształconych lub wręcz stworzonych przez człowieka. Na dodatek większość form hodowlanych nie jest zdolna do samodzielnego życia bez opieki ze strony człowieka. Można zadać pytanie, czy należy je uznawać jeszcze za część natury, czy raczej należą już do kultury.

W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie można kulturę definiować jako to, co podlega dziedziczeniu społecznemu, czyli jest przekazywane między poszczególnymi członkami danej wspólnoty i między kolejnymi pokoleniami bez udziału mechanizmów biologicznych, zwłaszcza genetycznych. W takim ujęciu kultura istnieje u wielu zaawansowanych ewolucyjnie organizmów. Na przykład u ptaków, które uczą się śpiewu od swoich rodziców i sąsiadów. Podobne zjawiska występują wśród szympansów, które rozwijają różne sposoby zachowania w różnych hordach przekazywane potem z pokolenia na pokolenie, czy wśród wielorybów używających odmiennych pieśni służących do porozumiewania. U człowieka zaś kultura przybiera szczególnie złożone formy jako rozbudowane systemy znaków, języki, rozmaite sztuki, nauka, technika, tradycje społeczne i struktury polityczne. Z pozoru wszystkie te wytwory ludzkiego umysłu i pracy zdają się zbyt złożone, aby móc je wyprowadzić z natury. A jednak każda dziedzina ludzkiej kultury ma korzenie w warunkach środowiskowych oraz w ewolucji biologicznej, chociaż zwykle osiąga poziom daleko wykraczający poza pierwotne formy.

Na przykład to, że fizjologia ziemskich organizmów wymaga wody przekłada się na kulturowe postrzeganie wody jako synonimu obfitości, dobra i życia. Stąd znane w różnych kulturach rytualne obmywanie wodą na przykład w islamie, legendy o „wodzie żywej”, która rzekomo wskrzesza umarłych, woda święcona w katolicyzmie... Tego zasadniczego obrazu nie zmieniają nawet powtarzające się powodzie czy niszczycielskie fale tsunami, ponieważ ludzie rozumieją fundamentalne znaczenie wody. Nieprzypadkowo susza, czyli brak wody, zawsze jest uznawana za nieszczęście i zło, które bywa nawet przypisywane mocom demonicznym.

Podobne kulturowe konotacje wiążą się z powietrzem. Człowiek jest organizmem oddychającym tlenowo, więc powietrze, zwłaszcza bogate w tlen powietrze leśne, jest czymś pożądanym i dobrym, a brak powietrza, czyli brak tlenu, oznacza śmierć. Dla organizmów beztlenowych zaś to właśnie tlen jest zabójczy.

Odżywianie jest podstawową czynnością życiową, a w przypadku człowieka wręcz fundamentalną dla jego tożsamości, ponieważ ogromny mózg decydujący o człowieczeństwie wymaga wielkich ilości energii. Człowiek musi więc stale, codziennie dostarczać energię swojemu ciału, a zwłaszcza mózgowi, i dlatego tak ważną kulturowo czynnością jest jedzenie. Praktycznie każda szczególna okazja i każde święto u ludzi są związane z jedzeniem, które staje się rytuałem wiążącym społeczność. To może być częstowanie gości jedzeniem, wymiana jedzenia jako sposób wyrażenia życzliwości, wspólne jedzenie oraz uroczyste obiady lub kolacje na oficjalnych spotkaniach, wspólne uczty z okazji narodzin dziecka, ślubu, pogrzebu i świąt religijnych… Gdyby człowiek nie potrzebował aż tak wiele energii czerpanej z pokarmu, sztuka kulinarna oraz obyczaje związane z jedzeniem nie miałyby większego znaczenia. Wątpliwe, czy złożona kultura jedzenia mogłaby rozwinąć się u takich organizmów jak na przykład pyton, który je co kilka lub nawet kilkanaście tygodni.

Kultura okazuje się więc metodą zaspokajania potrzeb zarówno na poziomie biologicznego przetrwania, jak też na poziomie struktur społecznych.

Fundamentalnym mechanizmem napędzającym rozwój kultury jest biologiczna reprodukcja, czyli pozostawienie potomstwa jako nośników określonych genów. Takie kulturowe wartości jak rodzina, miłość rodzicielska, zwłaszcza matczyna, lojalność wobec krewnych czy szerzej rozumianej własnej społeczności wynikają z dążenia do reprodukcji i przekazania swoich genów potomkom. Większa część obyczajów wiążących społeczeństwo ma zapewnić członkom tego społeczeństwa warunki do założenia i utrzymania rodziny. Natomiast zachowania sprzeczne z tym zasadniczym celem są zwykle postrzegane jako godne potępienia zło, chociaż są też możliwe ideologie negujące rodzinę i reprodukcję, jak na przykład walezjanie.

Reprodukcja leży u podstaw zachowań politycznych, których celem jest władza, ponieważ ten, kto rządzi, ma największe szanse pozostawienia potomstwa i może swoim potomkom zapewnić najlepsze warunki życia. Takie są korzenie myślenia w kategoriach rodu, dynastii czy klanu, a w szerszej perspektywie plemienia, narodu lub własnego kraju nazywanego wtedy ojczyzną. Oczywiście zdarza się, że sprawujący władzę nie ma potomstwa, a nawet może go nie pragnąć, ale nawet wtedy jego działania są ukierunkowane na interesy jego dalszej rodziny biologicznej oraz jego stronnictwa politycznego, które przejmuje atrybuty rodziny.

Na poziomie plemienia i ojczyzny pokrewieństwo biologiczne nie ma już tak wielkiego znaczenia, jak to było w rodzinie, chociaż nadal istnieje spore prawdopodobieństwo, że członkowie mojego plemienia lub mieszkańcy mojego kraju są w jakimś stopniu moimi krewnymi. Jednakże, wraz z rosnącą liczbą ludzi znaczenie biologicznego pokrewieństwa spada, a jego miejsce stopniowo zajmuje pokrewieństwo kulturowe, czyli tożsamość kulturowa dziedziczona nie genetycznie lecz społecznie. Wyraża się ona wspólnotą języka, wyznawanych wartości oraz światopoglądu i ideologii. Tożsamość kulturowa jest zwykle zakotwiczona w przeszłości historycznej i przekłada się na przynależność do określonej klasy społecznej, grupy zawodowej, drużyny sportowej… Tak pojawiają się rozmaite formy trybalizmu, czyli świadomości plemiennej: patriotyzm, nacjonalizm i szowinizm, przywiązanie do własnej religii i religijny fanatyzm, niechęć do obcych lub tolerancja... Te postawy kształtują kulturę i są dominantami w procesach historycznego rozwoju ludzkości.

Kolejnym czynnikiem, który ma przemożny wpływ na kulturę jest istnienie płci. Fakt, że ludzie dzielą się na mężczyzn i kobiety oraz pewną liczbę osób o cechach pośrednich leży u podstaw twórczości artystycznej i intelektualnej. Dzieła plastyczne, literackie, muzyczne, teatralne czy filmowe w dużej części zajmują się miłością, erotyką, seksem, walką lub współpracą płci. Większość religii i innych ideologii odnosi się do relacji międzypłciowych, afirmuje lub potępia różne formy seksualności i próbuje kierować zachowaniami seksualnymi, Gdyby płcie nie istniały, cała twórczość artystyczna i intelektualna wyglądałyby inaczej. Dla istot, które nie znają płci, ogromna część ludzkich dzieł sztuki a także procesów historycznych byłaby niezrozumiała.

Nawet abstrakcyjne i zdawałoby się uniwersalne pojęcia kulturowe jak piękno, dobro, prawda, szlachetność czy sprawiedliwość w swej najgłębszej warstwie wynikają z biologicznej natury człowieka ukształtowanej w toku długiej ewolucji. Dla innej istoty, o innej przeszłości ewolucyjnej, z inną fizjologią i anatomią oraz innym zestawem zmysłów te pojęcia miałyby odmienny sens.

Zakres, w jakim człowiek widzi światło określa rozwój sztuk wizualnych, jak plastyka, cyrk, teatr, film… Gdyby zaś sztukę tworzyły pszczoły, ich obrazy i spektakle mogłyby być oglądane w ultrafiolecie. Można też wyobrazić sobie hipotetyczne malarskie dzieła zwierząt nocnych, które rozróżniają kolory dużo słabiej niż człowiek. Za to muzyka tworzona przez nietoperze byłaby nieporównanie bogatsza od muzyki człowieka, ponieważ obejmowałaby także ultradźwięki. Organizmy, które świadomie wyczuwają pole elektromagnetyczne, a nawet same potrafią wytwarzać elektryczność, na przykład węgorze elektryczne, mogłyby tworzyć i podziwiać „elektryczne” dzieła sztuki, które byłyby niedostrzegalne dla człowieka.

Pięciopalczasta dłoń człowieka, która wykształciła się z pięciopromienistej płetwy ryb trzonopłetwych, pozwala grać na instrumentach strunowych i klawiszowych oraz pisać na maszynie lub posługiwać się klawiaturą komputera. Gdyby człowiek miał mniej palców, musiałby inaczej budować nie tylko instrumenty. Z określoną budową ciała człowieka wiążą się sposób projektowania odzieży, struktura pojazdów czy określone sporty. Człowiek potrzebuje dwóch rękawów w koszuli, a ile ich miałaby hipotetyczna koszula dla ośmiornicy? Układ sterowania rowerem, samochodem czy samolotem jest przystosowany do ludzkich ramion, dłoni i stóp, a nie odpowiada strukturze ciała innych gatunków, na przykład ptaków czy owadów.

Wszystko wskazuje, że kulturę należy uznać za ściśle uwarunkowaną przez procesy naturalne, które zaczęły się na długo przed pojawieniem się ludzi i które znalazły swoje przedłużenie w procesach kulturowych, w tym także poznawczych. Człowiek jest elementem natury rozumianej jako świat zewnętrzny, ale zarazem w oparciu o dane zmysłowe wypracowuje własny obraz rzeczywistości, który zasadniczo różni się od obrazów świata tworzonych przez inne organizmy.

Względnie proste kultury rozwinęły różne gatunki, jak choćby szympansy żyjące w zorganizowanych społeczeństwach i kierujące się określonymi zasadami zachowania w grupie. Jednak człowiek zdecydowanie wykraczając poza ramy biologiczne, osiągnął wyraźnie wyższy poziom rozwoju kultury nazywany cywilizacją.

Podstawową cechą cywilizacji jest zaawansowana kultura materialna obejmująca narzędzia i technologie, które zapewniają względną niezależność od warunków naturalnych. W oparciu o technologię człowiek zbudował charakterystyczną hierarchiczną organizację społeczną, co przekłada się na ogromny rozwój kultury duchowej: ideologię, prawo i zasady etyki, twórczość artystyczną, ekonomię oraz politykę związaną ze zdobywaniem i sprawowaniem władzy. Podobnie jak rozgraniczenie natury i kultury, jednoznaczne wskazanie kryterium definiującego początek cywilizacji jest niemożliwe, ponieważ ma ona charakter przede wszystkim ilościowy. Tendencje i cechy występujące już na poziomie biologicznym ulegają wzmocnieniu i przekształceniu w ramach kultury aż do stanu uznawanego za cywilizację. Umownie początek cywilizacji bywa zwykle wiązany z pojawieniem się państwa (koncepcja znana na przykład Demokrytowi) i pisma (L. H. Morgan i inni antropolodzy XIX w.) jako widomych oznak rosnącego uniezależnienia człowieka od natury.