Thor Heyerdahl o starożytnych wyprawach transoceanicznych (lata 1947-1977)

Dyfuzjonizm, archeologia eksperymentalna, Güímar, „Kon-Tiki”, „Ra I”, „Ra II”, „Tygrys”

Jeden z najsławniejszych Norwegów urodził się 6 października 1914 r. w miejscowości Larvik jako syn mistrza piwowarskiego. Jego życie mogłoby posłużyć za kanwę kilku filmów przygodowych, a siłą wyobraźni oraz dokonaniami Thora można obdzielić paru odkrywców i poszukiwaczy przygód. Z wykształcenia zoolog i geograf (studia w Oslo) wsławił się przede wszystkim jako podróżnik i archeolog.

Jego ekspedycje i badania koncentrowały się wokół koncepcji zwanej dyfuzjonizmem. Według teoretyków dyfuzjonizmu zespoły kultur są uwarunkowane geograficznie (teza niemieckiego geografa Friedricha Ratzela, 1844-1904), tworzą kręgi kulturowe grupujące ludy o podobnych czyli spokrewnionych kulturach (koncepcja niemieckiego etnografa i podróżnika Leo Frobeniusa), a rozwój polega przede wszystkim na zapożyczaniu elementów kultury od innych ludów (między innymi Brytyjczyk Grafton E. Smith, 1871-1937 i Amerykanin Clark Wissler, 1870-1947). Heyerdahl był szczególnie zafascynowany koncepcją Smitha, który głosił, że cywilizacja narodziła się w Egipcie, a starożytni żeglarze przepływający oceany roznosili jej idee do coraz dalszych zakątków globu.

W latach 1937-1938 Heyerdahl uczestniczył w ekspedycji zoologicznej do Polinezji. Na wyspie Fatu Hiva we wschodnich Markizach Heyerdahl usłyszał opowieść o wodzu Kon-Tiki, który niegdyś przypłynął zza wschodniego oceanu. Co ciekawe, na wschód od Fatu Hiva znajduje się tylko Ameryka Południowa. Z drugiej zaś strony Inkowie przechowali pamięć o ekspedycji, która za panowania Tupac Yupanqui (1471-1493) wyruszyła na Pacyfik z portu Manta i wróciła dopiero po roku, przywożąc ludzi obcej rasy i dziwaczne przedmioty, a przede wszystkim wiadomości o dwóch wyspach Hagua Chumbi i Nina Chumbi. Zbieżność tych opowieści wskazywała, że wyprawa opisana w legendach mogła się faktycznie odbyć. Heyerdahl wyciągnął stąd raczej nieuprawniony wniosek, że prawdopodobnie nie była to jedyna tego rodzaju ekspedycja i postawił oryginalną hipotezę o amerykańskim pochodzeniu Polinezyjczyków.

Swoją tezę oparł na kilku przesłankach. Po pierwsze ludność polinezyjska fizycznie odróżniała się od Melanezyjczyków zamieszkujących zachodnią część Oceanu Spokojnego. Założył więc, że jasnoskórzy emigranci z Peru rozprzestrzenili się aż po Wyspę Wielkanocną, Nową Zelandię, Samoa i Tonga oraz Hawaje. Wiadomo, że Inkowie żeglowali po Pacyfiku na tratwach z balsy, o czym wspominają hiszpańscy konkwistadorzy, którzy widzieli takie jednostki na otwartym oceanie w XVI wieku. To oznacza, że tratwy musiały być ogromnie wytrzymałe, a inkascy żeglarze potrafili odpływać daleko od brzegów. Dla Heyerdahla była to wskazówka, że mogli docierać aż do Polinezji. Uznał zatem, że kamienne budowle ludów peruwiańskich były pierwowzorem dla polinezyjskich rzeźb i budowli takich jak na przykład słynne posągi moai na Wyspie Wielkanocnej oraz kamienne konstrukcje na Tahiti i Samoa. Dopatrzył się nawet podobieństwa języków Polinezji i języków używanych w rejonie jeziora Titicaca.

Ważną wskazówką dla Heyerdahla były też dane geograficzne. Otóż Prąd Północnopacyficzny sprzyjał żegludze ze wschodniej Azji aż w rejon Wyspy Vancouver (Kolumbia Brytyjska) w Ameryce Północnej. Dodajmy, że żeglarze z Chin i Japonii sporadycznie docierali tą trasą do Ameryki porwani przez wiatry i prądy morskie, a ci, którzy zdołali wrócić opowiadali o wielkim lądzie za Pacyfikiem. Tak stało się na przykład w połowie V wieku n.e., kiedy Chińczyk Hui-szen niesiony prądem dopłynął do kontynentu, który nazwał Fu Sang. Według Heyerdahla tą właśnie drogą miało dojść do zaludnienia Ameryki. Potem zaś Indianie mieli wypływać na ocean z Peru i dzięki Prądowi Peruwiańskiemu docierali do wschodniej Polinezji, którą stopniowo kolonizowali.

Niestety, w latach 30. XX wieku etnografowie zdążyli już przebadać większość pacyficznych archipelagów i na ogół zgodnie utrzymywali, że według danych antropologicznych i etnologicznych Polinezyjczycy musieli przybyć z zachodu, a więc od strony Azji. Powszechnie uznawano też, że najstarsze ślady człowieka w tym rejonie występują właśnie w zachodniej części Pacyfiku, o czym miały świadczyć na przykład ruiny Nan Madol. To zaś oznaczało, że koncepcja Heyerdahla nie mogła być dobrze przyjęta. Argumentowano, że żeglarzom epoki kamiennej posługującym się otwartymi łodziami dużo łatwiej było płynąć z zachodu od Azji, wykorzystując kolejne wyspy jako etapy pośrednie. Od strony Ameryki zaś nie ma takich wysp, a więc ewentualni podróżnicy musieliby przebyć od razu kilka tysięcy kilometrów otwartego oceanu. Jeden z antropologów obecnych na odczycie Heyerdahla w Nowym Jorku wskazał na tę trudność i szyderczo zaproponował, żeby Norweg sam spróbował przepłynąć na tratwie z Ameryki do Polinezji. Nie wiedział, jak upartym człowiekiem jest jego adwersarz i do czego doprowadzi kąśliwa uwaga.

Kiedy bowiem ucichły strzały II wojny światowej, Heyerdahl rozpoczął bezprecedensowy eksperyment - postanowił przepłynąć na tratwie z Peru do Tuamotu. Zwrócił się o wsparcie do nowojorskiej organizacji The Explorers Club oraz do Ministerstwa Wojny Stanów Zjednoczonych, a w zamian za pomoc finansową w organizowaniu szalonego przedsięwzięcia miał przetestować kilka nowych wynalazków przeznaczonych dla amerykańskiej armii. Wreszcie wraz z pięcioma towarzyszami zbudował tratwę z balsy według wzorów inkaskich, wyposażył ją w dwa maszty i drewniany domek-szałas na pokładzie wznoszącym się ledwo kilkadziesiąt centymetrów ponad poziom wody. 28 kwietnia 1947 roku tratwa nazwana „Kon-Tiki” wypłynęła z Callao w Peru. Tym samym Heyerdahl stał się prekursorem archeologii eksperymentalnej, która zakłada praktyczną weryfikację hipotez archeologicznych i odtwarzanie dawnych technologii, aby sprawdzić ich realną skuteczność. Zdumiewająca podróż w nurcie Prądu Peruwiańskiego trwała 101 dni i zakończyła się 7 sierpnia 1947 roku po przebyciu ponad 3770 mil morskich czyli niemal 7000 km. Po nieudanych próbach lądowania na wyspach Puka Puka i Angatau „Kon-Tiki” osiadł wreszcie na rafie Raroia w archipelagu Tuamotu. Szalony Norweg wykazał więc, że ekspedycje Inków do Polinezji były wykonalne, chociaż jego wyczyn nie mógł oczywiście służyć jako dowód na zaludnienie Oceanii przez Indian. Stał się za to sukcesem Norwega. Wkrótce bowiem ukazała się bestsellerowa książka Heyerdahla Wyprawa Kon-Tiki oraz nakręcony przez niego film dokumentalny Kon-Tiki nagrodzony Oscarem w roku 1951. Wyprawa na tratwie stała się wręcz elementem kultury popularnej. Natomiast z punktu widzenia nauki najbardziej znacząca była książka Heyerdahla wydana w roku 1952 Indianie amerykańscy na Pacyfiku, w której autor przedstawia swój pogląd na amerykańskie pochodzenie Polinezyjczyków. Dziś wiadomo już z całą pewnością, że wbrew koncepcji Heyerdahla główna masa ludności Oceanii przybyła z Azji, o czym świadczą dobitnie badania genetyczne przeprowadzone w latach 90. XX wieku, wskazujące, że Polinezyjczycy nie są potomkami Indian. Z Ameryki mogły docierać co najwyżej pojedyncze tratwy, o czym świadczą legendy z Fatu Hiva. A czasem zdarzało się też, że to Polinezyjczycy odkrywali Amerykę. Na przykład samoańska legenda głosi, że w XI wieku żeglarz imieniem Fotu dopłynął do wielkiego lądu na wschodzie.

W latach 1955-1956 Heyerdahl zorganizował wyprawę archeologiczną na Wyspę Wielkanocną. Badacze kopali w kilku miejscach uznanych za szczególnie interesujące, jak choćby w Orongo, kamiennej osadzie dosłownie zawieszonej nad przepaścią na krawędzi wulkanicznego krateru. Wcześniej, w latach 1913-1914 badała je Brytyjka Katherine Routledge (1866-1933), pionierka archeologii Wyspy Wielkanocnej. Do chrystianizacji wyspy w połowie XIX wieku Orongo było ośrodkiem kultu człowieka-ptaka.

Grupa Heyerdahla przeprowadziła próbę wycięcia posągu moai oraz jego przetransportowania na brzeg i ustawienia w pozycji pionowej. Okazało się, że wulkaniczna skała jest miękka i poddaje się obróbce przy pomocy narzędzi z kamienia, muszli i drewna. Transport na dół ze zbocza wulkanu wymagał użycia wielu drewnianych bali jako rolek. Natomiast podniesienie posągu do pionu odbywało się poprzez stopniowe unoszenie jednego końca monolitu i podkładanie kamieni. Heyerdahl uznał, że wielkie posągi budowali jasnoskórzy przybysze z Peru znani jako Długousi, twórcy lokalnej cywilizacji.

Niestety, późniejsze analizy nie potwierdziły jego hipotez. Według badań radiowęglowych przeprowadzonych przez ekspedycję Heyerdahla peruwiańscy osadnicy mieli dotrzeć do Wyspy Wielkanocnej już na początku ery chrześcijańskiej. Okazało się jednak, że próbki zostały zebrane nieprawidłowo i źle opracowane (metoda datowania była jeszcze dość świeża). W latach 2006 i 2011 amerykańscy archeolodzy Terry Hunt i Carl Lipo powtórzyli badania radiowęglowe na próbkach z Anakeny, wioski uznawanej za najstarszą na wyspie, i otrzymali dane wskazujące, że pierwsi osadnicy przypłynęli tam około roku 1200. Wtedy właśnie przybył ze wschodniej Polinezji legendarny wódz Hotu Matua, protoplasta dynastii władców panujących nad wyspą przez kilka następnych stuleci. Osadnicy przywieźli sztukę wytwarzania plecionek, rolnictwo, pismo obrazkowe rongo rongo i swoisty zapis węzełkowy. Następcy Hotu Matuy zaczęli budowanie wielkich kamiennych posągów moai przedstawiających przodków i koncentrujących kosmiczną energię mana. Do XVIII wieku dużym nakładem kosztów powstało ponad 800 moai, z czego część ustawiono na brzegu oceanu. Wielu rzeźb jednak nie dokończono między innymi dlatego, że w XVIII wieku, tuż przed europejską kolonizacją, doszło do buntu wywołanego przez kryzys ekologiczny, niedobory żywności i wyzysk ze strony panującej klasy zwanej Długouchymi. Otóż ludzie Hotu Matuty przywieźli na wyspę szczury, które doprowadziły do wyniszczenia lasów, ponieważ zjadały nasiona drzew. Niemal wszystkie nasiona rosnącej kiedyś na wyspie endemicznej wielkiej palmy odnajdowane przez archeologów noszą ślady szczurzych zębów. W rezultacie dawniej żyzny i zielony ląd po kilku wiekach zamienił się w trawiastą półpustynię, zaczęło brakować żywności (stąd sporadyczny kanibalizm), a brak drewna niezbędnego do budowy łodzi praktycznie uniemożliwiał emigrację. Przed rokiem 1774, kiedy do Wyspy Wielkanocnej dotarł James Cook, zdesperowani powstańcy wymordowali niemal całą dotychczasową arystokrację czyli Długouchych, większość posągów obalili, a inne porzucili niedokończone. W XIX w. kolonizacja, porywanie mieszkańców wyspy do niewolniczej pracy głównie w Chile i chrystianizacja doprowadziły do upadku tradycyjnej kultury. W pierwszej połowie XX w. ostatecznie porzucono dawnych bogów i zaginęła sztuka czytania rongo rongo. Zwłaszcza, że misjonarze wyszukiwali drewniane tabliczki z napisami i palili jej jako wytwory szatańskiego kultu. Kiedy więc niemiecki etnolog Thomas Barthel (1923-1997) podjął próbę odcyfrowania wyspiarskiego pisma, dysponował nielicznymi ocalałymi tabliczkami i znakami skopiowanymi z napisów na skałach. W 1958 r. wydał książkę Grundlagen zur Entzifferung der Osterinselschrift, w które dokonał klasyfikacji znaków i dogłębnej ich analizy, ale nie potrafił jednoznacznie określić sposobu ich czytania.

Thor Heyerdahl nadal szukał potwierdzenia dla swoich hipotez o starożytnych podróżach przez oceany. W roku 1969 postanowił udowodnić praktycznie, że istniała łączność między cywilizacjami Meksyku oraz Morza Śródziemnego. Już dawno bowiem wskazywano na podobne motywy plastyczne po obu stronach Atlantyku, kult słońca, mumifikację, budowę piramid w Egipcie i w Meksyku oraz legendy o lądzie za oceanem i podróżach w tamtym kierunku znane praktycznie wszystkim ludom z rejonu Morza Śródziemnego. Heyerdahl zbudował papirusową łódź wzorowaną na jednostkach egipskich, którą nazwał „Ra” i podjął próbę przepłynięcia na niej Atlantyku. Próba nie powiodła się, ponieważ 500 mil od wybrzeży Barbados papirus nasiąkł i groziło zatonięcie jednostki, więc załoga musiała ją opuścić. Uparty Norweg jednak nie poddał się i 17 maja 1970 roku wyruszył z Maroka na „Ra II”. Łódź płynęła wzdłuż wybrzeży Afryki, wykorzystując Prąd Kanaryjski, który poniósł ją w stronę Przylądka Białego, a tam „Ra II” skierował się na zachód wzdłuż Prądu Północnorównikowego. 12 lipca 1970 roku jednostka dotarła szczęśliwie do Barbados po przebyciu 3270 mil morskich. Heyerdahl opisał później tę wyprawę w kolejnej bestsellerowej książce Ekspedycja Ra.

Niestety, podobnie jak w przypadku „Kon-Tiki” śmiała wyprawa „Ra” nie może być uznana za dowód, że starożytni Egipcjanie byli nauczycielami dla ludów meksykańskich; wykazała jedynie, że takie podróże były wykonalne. W tym kontekście jednak bardziej wiarygodne okazują się legendy o dawnych wyprawach transatlantyckich. Można tu wymienić pozornie baśniową relację o żegludze Kartagińczyka Himilkona, który w 1. tysiącleciu p.n.e. miał dotrzeć do morza wodorostów na zachodzie Atlantyku, a potem do wysp zamieszkanych przez ptaki mówiące jak człowiek i miedzianoskórych nagich ludzi palących w ustach liście. Ten dziwaczny opis odnosi się do Morza Sargassowego, papug i Indian palących tytoń. Wzmianki w literaturze greckiej i rzymskiej świadczą, że Fenicjanie przynajmniej kilka razy odwiedzili wybrzeża Ameryki, chociaż nie na łodziach z papirusu. O istnieniu Ameryki wiedział również Platon, który w opowieści o Atlantydzie umieścił informację o wielkim lądzie na zachód od Atlantyku.

Zdarzały się też podróże w drugą stronę. Rzymianin Pomponius Mela napisał o nagich ludziach, którzy w roku 62 p.n.e. przybyli zza Atlantyku w drewnianej łodzi - innymi słowy Indianie odkryli Europę. Prawdopodobnie zagnały ich tak daleko morskie prądy i wiatry. Niestety, nie wiadomo, co się z nimi stało, wrócili do ojczyzny czy pozostali w Europie? Można też wymienić greckiego historyka Pauzaniasza (ok. 150 r. n.e.) piszącego o lądzie za Atlantykiem i zamieszkujących go ludziach o czarnych, prostych włosach. Potem krążyły opowieści o wyprawie św. Brandana w irlandzkiej łodzi ze skóry w VI wieku, arabskie legendy o wielkim lądzie Saale za Atlantykiem, sagi opiewające transoceaniczne podróże wikingów w XI-XV wieku i zapiski o baskijskich wielorybnikach od XIII wieku polujących koło Nowej Fundlandii.

Jednakże, wbrew tezom Heyerdahla, sporadyczne kontakty starożytnych ludów śródziemnomorskich z Nowym Światem nie miały znaczenia dla rozwoju kultury. Przede wszystkim były zbyt rzadkie i niepewne, aby pozwoliły nawiązać stałe relacje i mogły zaowocować realną wymianą idei czy wynalazków. Poza tym przewiezienie przez ocean jakiegokolwiek towaru było bardzo ryzykowne i kosztowne. Nie można było transportować zbyt nietrwałej żywności ani wrażliwych roślin i zwierząt. Teoretycznie wyjątek mogłyby stanowić odporniejsze nasiona, ale archeolodzy i etnografowie nie znaleźli żadnych gatunków roślin użytkowych wspólnych dla dawnych kultur po obu stronach Atlantyku. Jedynie wikingowie ustanowili względnie stałe trasy komunikacyjne między Skandynawią, Islandią, Grenlandią i Nową Funlandią. Jednak nie oddziałali w sposób widoczny na zbyt odległe cywilizacje Ameryki Środkowej.

Niejako uzupełnieniem dla wyprawy „Ra” były badania kamiennych piramid w Güímar na Teneryfie przeprowadzone przez Heyerdahla w roku 1991. Wyspy Kanaryjskie były bowiem naturalnym etapem większości podróży przez Atlantyk. Znali jej już Fenicjanie i Grecy, a potem Rzymianie zwali je Wyspami Szczęśliwymi ze względu na doskonały klimat przypominający wieczne lato i oddalenie od waśni politycznych. Wyspy były stale zaludnione już w 1. tysiącleciu p.n.e. - mieszkał tam wtedy lud berberyjski pochodzący z pobliskiej Afryki. Kiedy w XVI wieku wyspy podbijali Hiszpanie, napotkali Guanczów o skórze jaśniejszej niż Afrykanie, dość wysokich i czasem jasnookich. I to prawdopodobnie ich przodkowie zbudowali schodkowe piramidy w Güímar, które, jak wykazał Heyerdahl, były dobrze zaplanowane, ustawione na wcześniej wyrównanej powierzchni i zorientowane według kierunków świata. Zapewne służyły jako miejsca ceremonii ku czci przodków i sił natury, a także rodzaj kalendarza. Taka interpretacja zgadza się z pierwszymi opisami piramid sporządzonymi przez następców konkwistadora Jeana de Béthencourt w XV wieku i zakonnika Juana de Abreu Galindo w roku 1632. Jednak wbrew tezom norweskiego badacza, który chciałby uznać, że piramidy na Teneryfie zbudowała ta sama kultura, która stawiała piramidy w Egipcie i Meksyku, nie mają one ze sobą wiele wspólnego. Regularna pryzma czyli piramida jest bowiem stosunkowo najprostszą trwałą konstrukcją, jako można zbudować z dużych kamieni, a ustawienie jej krawędzi według kierunków geograficznych wydaje się względnie łatwe i dość oczywiste, jeżeli całość ma mieć znaczenie symboliczne, mistyczne lub religijne. Piramidy po obu stronach Atlantyku są oczywiście do siebie podobne pod względem formy, lecz kryjące się za nimi idee kulturowe wydają się odmienne. W Egipcie piramidy były grobowcami i schodami dla ubóstwionych władców idących ku słońcu. W Ameryce Środkowej piramidy to przede wszystkim świątynie lub podstawy dla świątyń. Czym były na Teneryfie Heyerdahl nie zdołał ustalić, ale wiele wskazuje, że chodziło o grobowce i miejsca ceremonii związane z rocznym cyklem słonecznym. Na Teneryfie nie odkryto jednak żadnych śladów pobytu Egipcjan ani egipskich zabytków lub znaków pisma. W latach 90. XX wieku znaleziono za to jaskinię pod jedną z piramid, a w niej przedmioty pozostawione przez Guanczów datowane na VII-XI wiek. Można zatem sądzić, że przynajmniej część piramid powstała na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia ery chrześcijańskiej.

Trzecim obszarem, którym zainteresował się Heyerdahl był rejon Zatoki Perskiej. 23 listopada 1977 roku wypłynął on z Iraku na trzcinowej łodzi „Tygrys” i bez trudności dotarł do ujścia Indusu w Pakistanie. Chciał w ten sposób wykazać, że cywilizacje Mezopotamii i Doliny Indusu pozostawały w kontakcie. W drodze powrotnej „Tygrys” wpłynął jeszcze na Morze Czerwone, lecz Heyerdahl napotkał trudności związane z wojnami toczonymi po obu stronach tego akwenu, więc w geście protestu przeciw wojnom spalił swoją łódź w Dżibuti 3 kwietnia 1978 roku.

W przeciwieństwie do fantastycznych migracji przez Pacyfik i Atlantyk koncepcja związków Mezopotamii i Doliny Indusu ma solidne podstawy. Sumerowie i inne ludy Międzyrzecza wspominali wielokrotnie o krainie Dilmun, z którą prowadzono handel. Dilmun to wyspy Bahrajn, gdzie już na przełomie 4. i 3. tysiąclecia p.n.e. funkcjonowały miejskie ośrodki utrzymujące się z dalekosiężnego handlu, a wykopaliska w Bahrajnie ujawniły obecność przedmiotów zarówno z Mezopotamii, jak też z Iranu i Indii. Po okresie rozkwitu największego między XXIII i XIX w. p.n.e. Dilmun podupadł, ponieważ załamała się Cywilizacja Doliny Indusu (wewnętrzny kryzys i najazd Ariów), a w Mezopotamii władzę przejęły ośrodki położone dalej na północy (Babilonia, Asyria). Potem zaś kraj Dilmun dostał się pod władzę Babilonii i Persji.

Wielki podróżnik i wizjoner umarł niespodziewanie 18 kwietnia 2002 roku we włoskim Colla Micheri, dokąd przyjechał na Wielkanoc z żoną Jacqueline Beer. Heyerdahl był żonaty trzykrotnie, z czego dwa pierwsze małżeństwa zakończyły się rozwodem. Z Liv Coucheron-Torp miał dwóch synów, a z Yvonne Dedekam-Simonsen trzy córki.

Pozostawione przez niego gigantyczne archiwum powstające od roku 1937 oraz kolekcje zabytków z całego świata zostały oddane pod zarząd Muzeum Kon-Tiki w Oslo, będąc świadectwem nie tylko pracy i odwagi Heyerdahla, ale też jego nieposkromionej wyobraźni, często wykraczającej poza ścisłe zasady naukowości. Niezależność myśli norweskiego podróżnika nieźle ilustruje jego ostatni niezrealizowany projekt badawczy, równie fantastyczny jak poprzednie. Otóż planował on wykopaliska nad Morzem Azowskim, żeby wykazać, że północnogermański bóg Odyn to w istocie starożytny wódz z Azerbejdżanu, który przez Morze Czarne i rzeki wschodniej Europy przyprowadził swoich ludzi do Skandynawii, używając do tego składanych skórzanych łodzi. Nawet, jeśli ta wędrówka to tylko fantazja Thora Heyerdahla, same wykopaliska z pewnością przyniosłyby interesujące dane. Ale to już zadanie dla innych badaczy.

Literatura

Heyerdahl T., 1952, American Indians in the Pacific: The Theory behind the Kon-Tiki Expedition.

Heyerdahl T., 1957, Aku-Aku:The Secret of Easter Island.

Heyerdahl T., Sea Routes to Polynesia: American Indians and Early Asiatics in the Pacific.

Heyerdahl T., Early Man and the Ocean: The Beginning of Navigation and Seaborn Civilizations.

Heyerdahl T., The Tigris Expedition: In Search of Our Beginnings.

Thor Heyerdahl o starożytnych wyprawach transoceanicznych (lata 1947-1977)