Heinrich Schliemann czyli radość spełnionych baśni (lata 1870-1873)

Homer przewodnikiem, Hissarlik i Troja, skarb Priama, maska Agamemnona, Muzeum Pergamońskie, wielki ołtarz Zeusa z Pergamonu

Racjonalizm i empiryzm, które w XVIII i XIX wieku zapanowały nad umysłami zachodnich uczonych wydawały się najlepszą metodą poznawania świata i miały chronić przed pomyłkami, a najlepszym dowodem na słuszność takiego podejścia były niezaprzeczalne sukcesy nauk przyrodniczych. W tym kontekście całe życie Heinricha Schliemanna okazało się wyzwaniem rzuconym racjonalizmowi. Urodził się 6 stycznia 1822 r. w meklemburskiej miejscowości Neubukow jako piąte spośród dziewięciorga dzieci miejscowego pastora. Ojciec zaraził go romantycznym zachwytem nad światem wypełnionym legendami i magią. Opowiadał chłopcu o wyczynach bohaterów IliadyOdysei, nie zdając sobie sprawy, że zasiewa w ten sposób ziarno, które w przyszłości miało wydać niespodziewany plon. Pastor doskonale rozumiał, że z naukowego punktu widzenia opowieści Homera nie można zweryfikować, chociaż nie wątpił o ich prawdziwości. Tymczasem Heinrich zapragnął połączyć magię literatury i racjonalizm nauki. Nie było w jego naturze zgody na niemożność - chciał praktycznie realizować to, o czym inni zaledwie pomyśleli.

Za datę przełomową można chyba uznać Boże Narodzenie 1829 roku, kiedy Heinrich otrzymał od ojca książkę o dziejach świata. Ponoć właśnie wtedy oczarowany ilustracją pokazującą upadek Troi zapowiedział, że kiedyś odnajdzie zaginione miasto. Nie przyjął do wiadomości, że potężny gród został zburzony i nikt nie wie, gdzie szukać ruin. Buńczucznie zapowiedział, że on je odnajdzie.

Tymczasem rzeczywistość była mniej romantyczna. Bieda w rodzinnym domu zmusiła go do podjęcia pracy już w czternastym roku życia. Po kilku latach otępiającej pracy terminatora w sklepie w Fürstenbergu postanowił coś zmienić i w roku 1841 wyjechał do Hamburga, żeby zaciągnąć się na statek płynący do Wenezueli. Niestety, gwałtowna burza udaremniła tę podróż jeszcze u wybrzeży Europy. Schliemann szczęśliwie uratował się z katastrofy i po wyjściu ze szpitala został posłańcem firmy handlowej w Amsterdamie. Tutaj też zaczął samodzielnie uczyć się języków. W ciągu dwóch lat opanował siedem głównych języków zachodniej Europy, a potem dodał do tego jeszcze rosyjski. Okazało się, że jest niezwykle uzdolniony językowo, co w połączeniu z opracowaną przez niego indywidualną metodą nauki przyniosło niebywałe rezultaty. W ciągu życia opanował ponad 30 języków w stopniu wystarczającym do komunikacji, co stawia go w rzędzie największych poliglotów w dziejach. Ujawnił też inne talenty. Okazał się sprawnym i mającym szczęście handlowcem. Jako przedstawiciel swojej firmy wyjechał do Petersburga (1846 r.), a już rok później otworzył tam własny dom handlowy. W roku 1850 wyruszył do Kalifornii, żeby szukać złota, przede wszystkim zaś założyć w Sacramento bank handlujący złotem.

Po powrocie do Europy Schliemann zaczął myśleć o realizacji marzenia swego życia czyli o odnalezieniu Troi. W tym celu w roku 1856 zaczął się uczyć języka nowogreckiego, a potem języka Homera. Nadal dużo podróżował od Rosji po Egipt i Palestynę. Dzięki sprytnym posunięciom finansowym i niebywałemu szczęściu wzbogacił się na handlu podczas wojny krymskiej i wojny secesyjnej. Za ilustrację towarzyszącego mu szczęścia niech posłuży znany incydent w porcie w Kłajpedzie, gdzie w roku 1853 pożar zniszczył magazyny z przechowywanymi tam towarami. Ocalały tylko towary Schliemanna, ponieważ zabrakło dla nich miejsca we wspólnych pomieszczeniach i ulokowano je gdzie indziej. Schliemann zajął się też importem herbaty i znowu odniósł spektakularny sukces finansowy, jeszcze bardziej powiększając swoje zasoby.

W roku 1864 uznał, że zgromadzony majątek wystarczy do przeprowadzenia jego projektów. Wycofał się z interesów, pieniądze umieścił w bankach w Paryżu, Londynie i Amsterdamie, a potem odbył dwuletnią wyprawę dookoła świata. Co ciekawe, zapiski w swoim dzienniku prowadził na ogół w językach krajów, przez które właśnie przejeżdżał. Dwa lata po powrocie do Europy Schliemann pojechał do Grecji, żeby zacząć długo planowane badania archeologiczne. Przystąpił jednak do nich w sposób niekonwencjonalny a nawet naiwny, ponieważ wbrew współczesnym sobie uczonym i wbrew przesłankom logicznym uznał, że opis Homera to nie literacka fikcja, lecz dokładna relacja z prawdziwych wydarzeń (Latacz, 2004). Z Iliadą w ręku wyruszył do tureckiej wioski Bunarbaszi w Azji Mniejszej uważanej wtedy za miejsce, gdzie niegdyś znajdowała się Troja. Szukał szczegółów topograficznych zawartych w dziele Homera. Niestety, naliczył w okolicy więcej źródeł, niż to wynikało z Iliady. Ponadto za pomocą termometru stwierdził, że nie ma tam ciepłego i zimnego źródła wspomnianych przez Homera. Obejrzał też ukształtowanie terenu i uznał za niemożliwe trzykrotne obiegnięcie Troi przez Achillesa i Hektora, ponieważ zbocze w pewnym miejscu było zbyt strome. Można było po nim z trudem zejść, lecz w żadnym razie nie biegać. I wreszcie samo położenie Bunarbaszi nie odpowiadało opisowi z Iliady, ponieważ Troja miała znajdować się w pobliżu morza, a ta wioska leżała trzy godziny drogi od brzegu. W Bunarbaszi żaden z achajskich wojowników nie mógłby kilka razy dziennie wędrować między statkami i obleganym miastem, o czym pisał Homer. Ostatecznym zaś argumentem był stan murów w Tirynsie i Mykenach, twierdzach zbudowanych kilkaset lat później niż Troja i wciąż doskonale widocznych. W Bunarbaszi nie istniały ślady jakichkolwiek murów, co według Schliemanna było niemożliwe nawet po zburzeniu budowli i pożarze. Innymi słowy w Bunarbaszi nigdy nie było miasta. Na szczęście Schliemann spotkał mieszkającego w okolicy Brytyjczyka Franka Calverta, który wskazał mu miejsce bardziej przypominające opisy ze starożytnych eposów. Chodziło o wzgórze Hissarlik, którego nazwa chyba nie przypadkiem oznacza pałac. Calvert był właścicielem części wzgórza i nawet przeprowadził na nim ograniczone wykopaliska, które ujawniły starożytne ruiny, ale na tym poprzestał. Schliemann ujrzał tam prostokątne wzniesienie o płaskim szczycie, gdzie miał stać zamek króla Priama. Co prawda w pobliżu nie znalazł ciepłego i chłodnego źródła, ale Calvert zwrócił jego uwagę na zmienność źródeł w strefie aktywności wulkanicznej i tektonicznej. Natomiast ukształtowanie terenu, rozmiary wzgórza i odległość od wybrzeża dokładnie odpowiadały opisom Homera.

W roku 1870 ruszyły wykopaliska, które w krótkim czasie ujawniły zabudowania i mury obronne. Okazało się, że na Hissarliku istniało niegdyś miasto czy raczej zamek. Mimo to większość ówczesnych uczonych nadal nie chciało w to uwierzyć. Chodziło o to, że Schliemann nie był archeologiem ani nawet naukowcem, a jego metody badawcze wydawały się dziwaczne. Nikt wcześniej nie potraktował literatury pięknej w sposób tak dosłowny jako precyzyjnego przewodnika, gdzie szukać starożytnych miast. Poza tym wśród naukowców obowiązywała niepisana konwencja, według której Troja nigdy nie istniała. Powszechnie wątpiono w prawdziwość wydarzeń relacjonowanych przez Homera, o czym zdawał się świadczyć kontrast między opisanym bogatym światem Achajów i całe wieki młodszą, prymitywną Grecją znaną z historii. Trudno było uwierzyć w tak głęboki regres kultury, więc uznano, że to tylko piękna baśń Homera. Wątpiono nawet w istnienie samego Homera. A tymczasem Schliemann, wbrew specjalistom, uznał jego opowieść za wierny zapis wydarzeń historycznych i rozumiał dosłownie niemal każdą frazę z epopei. Nic dziwnego, że naukowcy nazywali archeologa-amatora głupcem i początkowo ignorowali jego odkrycia. Zwłaszcza, że w pogoni za spektakularnymi znaleziskami Schliemann niszczył wszystko to, co w jego mniemaniu było nieważne. Bez skrupułów rozbijał prastare mury, żeby dostać się do obiecującego wnętrza budynku i odrzucał bez dokumentacji przedmioty uznane za bezwartościowe. Tak więc nie wiadomo, ile zabytków uległo wtedy zniszczeniu i ile informacji o dawnej Troi zaginęło bezpowrotnie z powodu nieodpowiedzialnego zachowania jej odkrywcy.

Zmiana w nastawieniu przynajmniej części uczonych nastąpiła w roku 1873. Schliemann był już zdecydowany przerwać wykopaliska, kiedy dosłownie w ostatnim dniu zaplanowanych prac 15 czerwca 1873 r. zauważył w wykopie błysk złota. Jego reakcja była natychmiastowa: zanim robotnicy zdążyli się zorientować, odesłał ich do domów i z żoną Sophią potajemnie zebrał kosztowności, które uznał za skarb Priama. Potem przemycił je do Grecji. Kiedy zaś władze tureckie zażądały zwrotu skarbu, badacz potajemnie przekazał go do muzeum w Berlinie, a rządowi tureckiemu wypłacił odszkodowanie. W tym czasie podobne praktyki były powszechne, archeologię nader często traktowano jako przygodę, a zabytki jako łup należący do znalazcy. Poza tym chodziło też o budowanie prestiżu własnego kraju. Wielkie zbiory sztuki starożytnej należące niegdyś do elektorów brandenburskich od roku 1698 były uznawane za własność państwa, a w czasach Schliemanna miały już status dobra narodowego. Z czasem zaś rozrosły się w kilka muzeów z najsłynniejszym Muzeum Pergamońskim wybudowanym w latach 1910-1930 przez Ludwiga Hoffmanna (1852-1932) według projektu Alfreda Messela (1853-1909).

Złote przedmioty znalezione w Troi Schliemann nazwał skarbem Priama nie wiedząc, że nie miały one nic wspólnego z epoką opiewaną przez Homera. Troja to było miejsce, gdzie już w neolicie istniała osada, po której pozostała najstarsza pierwsza warstwa szczątków. Na niej nawarstwiło się osiem warstw odpowiadających kolejnym miastom, przy czym Troja Homera znajdowała się w szóstej warstwie. Natomiast domniemany skarb Priama był o około 1000 lat starszy. Ostatnie miasto, jakie tam istniało to rzymski Nowy Ilion założony przez Oktawiana Augusta w I wieku n.e. i opuszczony w IV wieku.

Począwszy od roku 1874 Schliemann prowadził prace wykopaliskowe w Mykenach. Pod koniec roku 1876 odkopał tam 5 grobów z 15 szkieletami i bogatym wyposażeniem wskazującym na władców. Najcenniejszym zabytkiem znalezionym w Mykenach była złota maska pośmiertna, którą Schliemann nazwał oczywiście Maską Agamemnona. Zgodnie ze swoimi wyobrażeniami uznał bowiem, że odnalazł grób Agamemnona, króla Myken i przywódcy Achajów spod Troi. Późniejsze badania dowiodły, że znalezione groby były o około 400 lat wcześniejsze od czasów, gdy upadła Troja opisywana w Iliadzie.

Potem kopał znowu w Troi (w latach 1878-1879, 1882 i 1890) oraz w achajskich miastach Orchomenos (w roku 1880 i 1886) i Tiryns (1884 r.). Od roku 1882 towarzyszył mu Wilhelm Dörpfeld (1853-1940), profesjonalny niemiecki archeolog, znawca architektury greckiej i autor cenionej pracy o architekturze zatytułowanej Das griechische Theater (1896). Dörpfeld zasłynął jako propagator metody stratygraficznej w datowaniu archeologicznych warstw. Uczestniczył w wykopaliskach na terenie Pergamonu i przyczynił się do odkrycia wielkiego ołtarza ku czci Zeusa zbudowanego w latach 180-160 p.n.e. według projektu Menekratesa z Rodos. Po chrystianizacji Bizancjum ołtarz stał się źródłem budulca dla okolicznej ludności i twóców murów miejskich. Ołtarz odnaleźli niemieccy archeolodzy pod kierownictwem Carla Humanna (1839-1896) pracujący w Pergamonie od roku 1878. Ołtarz został przewieziony do Muzeum Pergamońskiego w Berlinie i tam go zrekonstruowano w latach 1911-1930.

Mimo kontrowersyjnych metod, braku odpowiedniego wykształcenia i naiwnej wiary w wiarygodność starożytnych autorów Schliemann wykazał, że w połowie 2. tysiąclecia p.n.e. Achajowie stworzyli cywilizację mykeńską wyraźnie przewyższającą późniejszych Greków. Opowieści Homera okazały się zatem prawdziwe. Achajowie zorganizowali się w miasta-państwa otoczone potężnymi kamiennymi murami. Posługiwali się bronią z brązu, znali obróbkę złota, a swoje pałace zdobili malowidłami. Utrzymywali się z rolnictwa, rzemiosła, morskiego handlu i piractwa. Schliemann jeszcze nie wiedział, że greckojęzyczni Achajowie byli w pewnym sensie uczniami starszej cywilizacji minojskiej, przejęli i zaadaptowali do ich języka kreteński zapis sylabiczny, tworząc pismo linearne B. W XV-XIV wieku p.n.e. ich siła wzrosła w takim stopniu, że podbili kreteńskie kolonie na wyspach Morza Egejskiego i zajęli większą część Krety, rujnując przy tym cywilizację minojską.

Schliemann potwierdził istnienie Troi, chociaż przyczyną wojny trojańskiej raczej nie była zdrada pięknej Heleny, która wolała Trojańczyka Parysa od swojego męża Menelaosa, króla Sparty i brata Agamemnona. W istocie poszło o kontrolę nad morską drogą przez Hellespont (Dardanele) na Morze Czarne. Datowane na rok 1184 p.n.e. zniszczenie konkurencyjnego miasta przez Achajów oznaczało przejęcie handlu z Morzem Czarnym i szczyt prosperity cywilizacji mykeńskiej.

Po odnalezieniu Troi Heinrich Schliemann mógł sobie powiedzieć, że osiągnął w życiu wszystko, co zamierzał: majątek i sławę oraz rodzinne szczęście. Po rozwodzie z pierwszą żoną Rosjanką Jekateriną, z którą miał troje dzieci, ożenił się z piękną Greczynką Sophią Engastromenos, wierną towarzyszką jego wypraw i współpracownicą podczas wykopalisk od Troi po Tiryns. Miał z nią dwoje dzieci Andromachę i Agamemnona.

Choroba dosięgła go niespodziewanie. Co prawda wcześniej zmagał się z febrą i malarią, ale żelazna wola pomagała mu w przezwyciężeniu słabości. Tym razem jednak musiał pojechać do Halle, żeby poddać się trudnej operacji ucha. Miał potem odpocząć, ale niespokojny duch nie pozwolił Schliemannowi siedzieć w jednym miejscu. Wbrew zakazom lekarzy wybrał się do Neapolu, żeby tam spędzić Boże Narodzenie w roku 1890. Ku zaskoczeniu wszystkich przewrócił się na Piazza della Santa Carita i umarł następnego dnia 26 grudnia 1890 r. Śmierć była tak nagła, jakby zazdrośnie chciała przerwać pasmo triumfów Heinricha Schliemanna.

A może była swego rodzaju powtórzeniem zagłady cywilizacji mykeńskiej odkrytej przez upartego Niemca? W ciągu XII wieku p.n.e. wyczerpały się zasoby kopalń metali w Grecji, a handel miedzią w coraz większym stopniu przejmowali kupcy z Cypru. W rezultacie żyjące z handlu miasta Achajów osłabły. A pod koniec XII wieku p.n.e. nadciągnęły greckojęzyczne plemiona Dorów wypierane z Bałkanów przez ludy iliryjskie. Dorowie sforsowali mur na Przesmyku Korynckim, wkroczyli na Peloponez i w ciągu niewielu lat dosłownie zmietli z powierzchni ziemi miasta Achajów, a potem spustoszyli Kretę.

Po zagładzie cywilizacji mykeńskiej nastały „wieki ciemne” nazywane tak zarówno ze względu na regres cywilizacyjny, jak też z powodu braku dokumentów, ponieważ zanikła umiejętność pisania. Odrodzenie miał przynieść dopiero IX wiek p.n.e., znaczący początek Grecji dobrze znanej z kart historii. Pamięć o zaginionej achajskiej cywilizacji przechował zaś Homer, który stał się przewodnikiem dla Schliemanna.

Literatura

Latacz J., 2004, Troy and Homer: Towards a Solution of an Old Mystery.

Schliemann H., 1859, Ithaka.

Schliemann H., 1878, Mykena.

Schliemann H., 1881, Ilios.

Schliemann H., 1884, Troja.

Schliemann H., 1886, Tiryns.

Stone I., 2008, Grecki skarb.