Religijność wyrzeczeń i zaburzeń psychicznych
Groza ogarniająca człowieka w obliczu wszechświata, mistyczne oderwanie się od materialnej rzeczywistości w trakcie medytacji oraz typowe dla religijności ludowej doszukiwanie się zjawisk nadnaturalnych mogą prowadzić do zaburzeń psychicznych. Zwłaszcza w połączeniu z rozwijanym u każdego wierzącego od najmłodszych lat przez poczuciem winy (chrześcijańska idea grzechu pierworodnego), co nader często przekładało się na samoumartwianie i pokutę trwającą całe życie. Widać to u Eutymiusza Wielkiego, ruskich jurodiwych, Aleksego Bożego, Krystyny Admirabilis, Rafki, Sybilliny Bicossi czy Joanny Marii de Maille. Rezultatem wyniszczającej ascezy bywały zaburzenia psychiczne prowadzące nawet do zamknięcia w szpitalu, jak w przypadku Jana Bożego.
Takie skutki pociąga za sobą uporczywe zastępowanie rzeczywistości dostępnej zmysłowo światem wyimaginowanym, ponieważ ludzkie zmysły i mózg nieustannie potrzebują bodźców, żeby prawidłowo funkcjonować. Oderwanie od świata zmienia pracę mózgu. Właśnie w tym celu asceci odcinali się od świata zewnętrznego, wierząc, że wchodzą w lepszy świat duchowy, czego przykładem mogą być siostry Kyra (Cyra) i Maryna. Odcięcie większości bodźców z zewnątrz przez praktyki ascetyczne i ograniczenie tych bodźców do wciąż tych samych, rutynowych czynności wywołuje swoistą reakcję obronną mózgu, polegającą na zastąpieniu ich bodźcami wewnętrznymi. Mózg je produkuje w oparciu o wcześniejsze doświadczenia, sugestie innych i wyobrażenia, żeby je następnie przetwarzać i budować z nich cały wewnętrzny świat. Rodzą się wizje przypisywane siłom nadnaturalnym, jak to robiła Ludgarda z Tongeren i Krystyna Admirabilis. Natomiast Eudokia z Heliopolis po tygodniu poszczenia i samotnych modłów w zamkniętej celi zobaczyła archanioła przekonującego ją, że Chrystus kocha cały świat. Grzegorz z Synaju, Ryta z Cascii czy Faustyna Kowalska to przykłady świętych, którzy mieli wizje pojawiające się pod wpływem szczególnych praktyk ograniczających ilość i różnorodność bodźców z zewnątrz. Do najbardziej spektakularnych a kiedyś niezwykle popularnych w ludowej pobożności efektów samoograniczania należą fantazje seksualne wyparte ze świadomości jako rzekomo grzeszne i zastąpione „duchowymi zaślubinami” z Jezusem (Gertruda Wielka, Hildegarda z Bingen, Katarzyna del Ricci, Weronika Giuliani).
Natomiast na bazie widzeń i przeżyć ekstatycznych rodzą się skrajne postawy mistyczne, zwłaszcza u ludzi niewykształconych, których świadomość jest przesycona religijnością ludową. Z braku realnej wiedzy i nieznajomości logiki umysł buduje wizje odpowiadające naiwnym wyobrażeniom religijnym, jak to widać między innymi u Nifona z Cypru, Krystyny ze Stommeln czy w opowieściach dzieci z Fatimy.
U niektórych najbardziej wrażliwych mistyków mogą pojawiać się nawet stygmaty jako psychosomatyczny efekt głębokiego zaangażowania w kult męki Jezusa. Ilustracją tego zjawiska są między innymi dzieje Małgorzaty Węgierskiej, Franciszka z Asyżu, Gertrudy z Delft, Małgorzaty z Cortony czy Ojca Pio.
Z drugiej zaś strony psychiczne problemy i wady człowieka oraz osobiste przeżycia mogą sprzyjać rozwojowi mistycznej religijności. Powstaje więc sprzężenie zwrotne, gdzie wrodzone lub nabyte wady psychiczne sprzyjają mistycyzmowi, a mistycyzm jeszcze je pogłębia, co widać choćby w życiu Józefa z Cupertino. Natomiast losy Kseni z Petersburga, Gemmy Galgani czy Anny Schäffer pokazują, jak osobiste nieszczęście może przełożyć się na zaburzenia psychiczne interpretowane potem w kategoriach mistycyzmu i świętości.
Mistyczne zapatrzenie człowieka w wyimaginowaną rzeczywistość religijną nader często prowadzi do zaprzeczenia realności świata materialnego, który człowieka otacza. Co więcej, doczesny i ulotny świat materialny zaczyna być postrzegany jako przeszkoda na drodze do prawdziwego świata duchowego, który nie jest skażony doczesnością. Dlatego należy zerwać kontakt ze złą materią, żeby dostąpić zbawiennego zjednoczenia z dobrem ponadmaterialnym. Konsekwencją jest ascetyzm, chęć poniżenia rzekomo grzesznego ciała, zaprzeczenie jego potrzebom i umartwianie a czasem wręcz świadome niszczenie cielesnej strony człowieka. Chrześcijaństwo jest w istocie formą gnozy, według której w świecie trwa walka ducha i materii: należy zatem zniszczyć materię i uwolnić ducha. Przykładów takiej postawy dostarczają tysiące osób opanowanych przez ideologię chrześcijańską i uznanych za święte, w w istocie masochistów odmawiających sobie wszystkiego, pozbawiających organizm jedzenia i snu, zadających sobie ból i szukających męczeństwa, zachowujących milczenie i świadomie niszczących więzi emocjonalne. To oczywiście musi prowadzić do zaburzeń psychicznych, a nierzadko wręcz do śmierci.
Ciekawą konsekwencją głębokiej religijności związaną z zaburzeniami psychicznymi, bywają wizje demonów rzekomo atakujących pobożnego chrześcijanina oraz przypadki opętania, czyli domniemanego wstąpienia w człowieka złego ducha lub diabła. Taki wypadek opisano już w Nowym Testamencie (Mt 8,28-32), a potem o demonach i opętaniach mówiono w kontekście wielu świętych. Można tu wymienić Jana z Egiptu, Taleleusza z Syrii, Lwa z Optiny czy Serafina z Sarowa. W rzeczywistości chodziło prawdopodobnie o skłonności do zaburzeń psychicznych wzmacniane przez wyobrażenia religijne i oczekiwania ze strony otoczenia.
Upowszechnienie wiary w opętania sprzyjało pojawieniu się chrześcijańskich egzorcystów, czyli osób zajmujących się wypędzaniem złych duchów. Apostołowie Jezusa mieli od swego nauczyciela otrzymać dar wypędzania demonów, ale w praktyce wszyscy chrześcijanie z pierwszych wieków tej religii uważali, że mogą egzorcyzmować. W kościołach wschodnich ta tradycja utrzymała się aż do XXI w. W kościołach zachodnich zaś począwszy od III w. egzorcyzmy mogli stosować tylko wyspecjalizowani duchowni. Jednym z pierwszych znanych chrześcijańskich egzorcystów był Maturinus żyjący w III w.
Co ciekawe, egzorcyzmy i domniemane lub deklarowane zwycięstwo nad demonami faktycznie na ogół przynosi krótkotrwałą poprawę stanu zdrowia „opętanego”, co dobitnie świadczy o potędze ludzkiego ducha i wiary w skuteczność egzorcyzmowania.
Różnego rodzaju „boży szaleńcy” znani w bardzo wielu religiach od szamanizmu po chrześcijaństwo i islam cieszą się swoistym szacunkiem ze względu na głębię ich życia duchowego, lecz zarazem budzą obawy przeciętnych wyznawców. Znamienne, że ludzie, którzy swoją religijnością doprowadzili się do stanu szaleństwa wywołują podziw, ale rzadko znajdują naśladowców. Przecież niewiele matek, które na ogół z zachwytem słuchają opowieści o ludziach oszalałych z pobożności chciałoby, żeby ich dzieci stały się równie religijne. Wystarczy przypomnieć reakcję matki Bernadety Soubirous na jej opowieści o wizjach z jaskini w Lourdes.
W kościołach ortodoksyjnych znani są „boży szaleńcy” (na Rusi „jurodiwi”), którzy ostentacyjnie łamią reguły postępowania, odrzucają społeczne kanony i świadomie prowokują pogardę lub wręcz wrogość otoczenia, żeby przez samoponiżenie na ziemi zbliżyć się do Boga w zaświatach. Przykładem może być Jan Moskiewski, który szokował otoczenie swoim dziwacznym zachowaniem. Niestety, boży szaleńcy są zwykle skrajnie egoistyczni i w imię własnych wyobrażeń, żeby nie powiedzieć ambicji religijnych, potrafią ranić innych. Tak zachował się Jezus, kiedy odprawił swoją matkę próbującą wyrwać go z sekty. Równie okrutny był Jan Szałaśnik, który porzucił rodziców, aby mieszkać w ich pobliżu, ale w ukryciu, chociaż wiedział, że cierpią. Świat reprezentowany przez rodzinę i innych ludzi na ogół mało obchodzi osoby o cechach psychopatycznych, a ich alienację dodatkowo wzmacnia religia głosząca pogardę dla rzekom nieczystego świata.
Bądź głupcem dla świata - pustelnik Antoni Wielki
Urodził się w Koman w środkowym Egipcie w roku 251. Po przedwcześnie zmarłych rodzicach odziedziczył pewien majątek, ale rozdał go ubogim, a sam udał się na pustynię, żeby szukać świętości. Miał wtedy dwadzieścia lat. Prześladowania chrześcijan już się zakończyły, więc ci, którzy pragnęli męczeństwa za wiarę, szukali innych sposobów samopoświęcenia. Antoni jest zazwyczaj uznawany za prekursora chrześcijańskiego pustelnictwa jako nowej formy męczeństwa. Większość bardzo długiego życia spędził w samotności, milcząc i modląc się, wystawiony na niepogodę, często głodując. Jak tradycja głosi, Antoni zmagał się w tym czasie z rozlicznymi pokusami ze strony świata materialnego. Hagiografowie i malarze ukazują na przykład diabelskie zjawy kuszące głodującego pustelnika wspaniałymi potrawami, wdziękiem pięknych dziewic, bogactwem czy też władzą. On zaś otoczony przez demoniczne istoty dzielnie odpierał piekielne ataki za pomocą modlitwy i okrutnego umartwiania własnego ciała, które chętnie poszłoby za pokusami.
Z psychologicznego punktu widzenia diabelskie wizje Antoniego to były omamy lub objawy choroby psychicznej wywołane przez obsesyjne skoncentrowanie się na jednej idei, niewystarczającą ilość bodźców docierających do mózgu oraz zaprzeczenie normalnym funkcjom organizmu jak odżywianie czy seks. Miesiące a potem lata spędzane na medytacjach i milczeniu najwyraźniej zaowocowały zaburzeniami postrzegania i nadwerężyły procesy przetwarzania informacji w mózgu. Natomiast obawa przed piekłem i oczekiwanie, że będą przychodzić demony dały pożywkę dla wyobraźni. Nic zatem dziwnego, że sam Antoni traktował swoje wizje jako realne wydarzenia, a domniemane demony brał za realne istoty z zaświatów.
Po latach Antoni zyskał sławę mędrca i jasnowidza. Wokół jego siedziby wyrosły domki licznych naśladowców, zapoczątkowując szxzególną formę monastycyzmu zwaną laurą.
Antoni przeżył ponad sto lat (umarł w roku 356 pod górą Celzum) i stał się jednym z najpopularniejszych świętych czczonych w niemal wszystkich odłamach chrześcijaństwa, a zwłaszcza w kościołach ortodoksyjnych, gdzie zyskał przydomek wielkiego.