Religijność świadomie odziedziczona

Ponieważ ten sposób akceptacji religii nie jest tak spektakularny, jak przeżycie kluczowe, rzadziej bywa zauważany i opisywany. A jednak świadome przyjęcie zasad wiary przekazanej przez przodków wymaga zazwyczaj dużo większego wysiłku, niż przyjęcie nowej wiary i żarliwość neofity. Chrześcijanie, którzy „dziedziczą” wiarę zazwyczaj poprzestają na religijności konformistycznej i zrytualizowanej, czyli zachowują zewnętrzne oznaki religii, nie wdając się w teologiczne rozważania. Na ogół nie rozwijają też emocjonalnej wrażliwości na religię, co oznaczałoby pogłębione, osobiste przeżywanie liturgii i modlitwy oraz świadomą, przemyślaną akceptację religijnych zasad moralnych. Kierują się raczej posłuszeństwem wobec tradycji niż własną oceną. Bardzo trudno jest znaleźć uzasadnienie dla wiary, którą przejmuje się od przodków bez szczególnego uzasadnienia. Rzeczywiste zaakceptowanie chrześcijaństwa jest bowiem równoznaczne z jego dogłębnym przeżyciem, zrozumieniem zasad wiary i uznaniem ich za integralną część osobowości. A zatem wymaga wypracowania własnej opinii.

Wierzę, jak wierzyli przodkowie - Stefan Wyszyński

Stefan Wyszyński (1901-1981) wiary katolickiej nauczył się od rodziców Stanisława, organisty w Zuzeli nad Bugiem (Mazowsze), i Julianny. Od nich też przejął kult maryjny. Nie zatrzymał się jednak na powierzchownym udziale w rytuałach, lecz starał się zrozumieć ich głębszy sens, co zaprowadziło go do seminarium duchownego we Włocławku. Potem było wyświęcenie na kapłana w 1924 r., sakra biskupia w 1946 r. i urząd kardynalski w 1953 r. Od roku 1948 był prymasem Polski, czyli najwyższym zwierzchnikiem Kościoła katolickiego w Polsce. Przeszedł do historii jako ten, który w okresie stalinowskim bronił religijnej tradycji polskiego katolicyzmu przed wpływami komunizmu. Za swój upór, a zwłaszcza niezgodę na podporządkowanie Kościoła komunistycznym władzom, był więziony w latach 1953-1956. Stał się symbolem walki z Sowietami, która po latach miała doprowadzić do wyzwolenia Polski spod radzieciej okupacji.

Siła Wyszyńskiego płynęła z głębokiego przekonania o słuszności sprawy, o którą walczył. Dla niego katolicyzm nie był tylko tradycją, folklorem czy zbiorem rytuałów, lecz stanowił nieusuwalny element jego osobowości i jego pojmowania świata. Początkowo wierzył, ponieważ tak go nauczono, ale z czasem uwierzył naprawdę, kiedy głęboko wczuł się w zasady religii i uznał je za niezbywalną część własnej osobowości bez odwoływania się do cudownych zdarzeń i nakazów tradycji. Osobista wiara Wyszyńskiego nie miała więc charakteru naiwnej religijności ludowej ani też tradycyjnej religijności konformistycznej, lecz wynikała z głębokiego intelektualnego przepracowania zasad katolicyzmu. Niestety w swojej działalności publicznej musiał oprzeć się na najprymitywniejszej religijności ludowej, bo tylko taka przemawiała do szerokich niewykształconych mas. W konsekwencji przyczynił się do zbudowania bardzo konserwatywnego Kościoła polskiego, zamkniętego na świat zewnętrzny, ksenofobicznego, zdominowanego przez tradycjonalizm i płytką wiarę opartą na kolorowych rytuałach i jarmarcznych opowieściach o cudach.

Prymas zmarł w roku 1981 po kilkuletnim zmaganiu się z nowotworem jamy brzusznej. Zdążył jeszcze pogratulować krakowskiemu biskupowi Karolowi Wojtyle wyboru na papieża w roku 1978.