Jezus historyczny
Każda religia, która nie jest religią historyczną czyli ukształtowaną w procesie rozwoju danej społeczności, powołuje się na jakąś wybitną postać lub wydarzenie z początków określonego systemu wierzeń. W szczególności dotyczy to religii zwanych objawionymi, których założenia i zasady mają pochodzić bezpośrednio od wysłanników czy też reprezentantów sił nadnaturalnych, istot wyższych lub wręcz od bóstwa. Dotyczy to między innymi dżinizmu, buddyzmu, chrześcijaństwa, manicheizmu, islamu i bahaizmu. W każdym z wymienionych systemów religijnych na początku stoi osoba uznawana za założyciela religii, który przyniósł ludziom światło wiecznej prawdy. Dla wyznawców jest to prorok znany na przykład Izraelitom i muzułmanom, ktoś oświecony i wyzwolony od więzów materialnego świata niczym Dżina czy Budda w Indiach, mesjasz u Izraelitów, istota stojąca między światem materialnym i duchowym jak Chrystus u arian, lub dziecko Boga a nawet sam Bóg chodzący po ziemi u katolików. Rzecz w tym, że o uznaniu wyjątkowości takiej osoby decyduje przekonanie wyznawców. Dopóki wierzący nie zadają pytań o to, kim był i w jaki sposób działał założyciel ich religii, nikt nie ma wątpliwości. Problemy zaczynają się dopiero wtedy, gdy osoba założyciela zostaje poddana logicznej analizie: okazuje się wtedy, że wyjątkowe cechy proroka czy mesjasza mogą mieć podłoże natury psychicznej. Dotyczy to również Jezusa, którego zachowanie opisane w ewangeliach może budzić zdziwienie, a nawet prowadzić do zdawałoby się absurdalnej tezy, że bezpośrednim celem działalności, przynajmniej na ostatnim etapie, była precyzyjnie zaplanowana, możliwie efektowna śmierć.
O historycznym Jezusie wiemy bardzo niewiele. Urodził się pod koniec panowania Heroda Wielkiego 1. Nie potrafimy wskazać z pewnością miejsca jego narodzin, ponieważ opowieść o Betlejem pod Jerozolimą wygląda raczej na próbę podjętą przez autorów ewangelii, aby dopasować życie Jezusa do mesjańskich proroctw 2. Betlejem to rodzinna miejscowość króla Dawida, na którego powoływali się bojownicy o wolność Izraela. Jeśli zaś wierzyć ewangeliom, Jezus uważał się za następcę Dawida. W IV w. na polecenie już chrześcijańskich władz Imperium Rzymskiego „odnaleziono” – a właściwie mniej lub bardziej arbitralnie określono – miejsca wydarzeń opisanych w ewangeliach. W ten sposób wskazano Grotę Narodzin w Betlejem, o której już w II w. wspominał św. Justyn. Znamienne, że w tej grocie czczono wcześniej boga Tammuza cyklicznie zmartwychwstającego każdej wiosny, co później przypisano też Jezusowi Chrystusowi. Chrześcijanie ustalili drogę, którą miał przebyć Jezus niosący krzyż ulicami Jerozolimy, wskazali wzgórze Golgoty, gdzie Jezusa ukrzyżowano i jego rzekomy grób. Odnaleziono również domniemany krzyż Jezusa, a właściwie poziomą belkę z krzyża, ponieważ pionowy słup był na stałe wkopany na miejscu straceń, a podczas kolejnych egzekucji dołączano do niego kolejne poziome belki. Po egzekucji belka była oddawana rodzinie straconego lub wyrzucana. Co ciekawe, wyznawcy Jezusa odnaleźli dwie takie belki w dwóch różnych miejscach, gdzie je wyrzucano: w dole pod Golgotą i w nieużywanej, suchej cysternie na wodę. Różne odłamy chrześcijan uznają jedną lub drugą belkę za autentyczne narzędzie kaźni Jezusa.
Nie znamy biologicznego ojca Jezusa. Ewangelista pisze otwarcie, że Józef zaręczony z Marią był zaszokowany wiadomością, że jego przyszła żona jest brzemienna i chciał zrezygnować z małżeństwa 3. Co temu samemu autorowi Ewangelii według św. Mateusza nie przeszkadzało wcześniej przedstawić długiej listy przodków Jezusa od mitycznego Abrahama poprzez królów Dawida i Salomona aż po Józefa, męża Marii 4. Nie mogło więc chodzić o rzeczywiste pokrewieństwo Jezusa z królem Dawidem w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, a raczej o pokrewieństwo w sensie duchowym. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że Jezus uważał się za potomka i następcę króla Dawida w takim samym sensie, jak Żydzi nazywający się dziećmi Abrahama czy Polacy mówiący o sobie jako potomkach Piastów. Być może Jezus z premedytacją dla celów propagandowych posługiwał się sformułowaniami sugerującymi jego pochodzenie z królewskiego rodu, ale niekoniecznie musiał to rozumieć dosłownie. Podkreślał też swoje boże synostwo, co jednak nie musiało oznaczać biologicznego pokrewieństwa z Bogiem, a jedynie przynależność Jezusa do prawowiernych Żydów. Było to o tyle istotne, że krytykował kapłanów i faryzeuszy, co narażało go na oskarżenia o łamanie bożego prawa, więc próbował się bronić przed takimi zarzutami.